Rozglądając się za noclegiem po popołudniowym przylocie z Dublina do Nowego Jorku na pokładzie Airbusa A330 Aer Lingus wiedzieliśmy, że interesuje nas hotel poza główną metropolią, oddalony nie więcej niż dwie godziny jazdy od lotniska. Byłoby miło, gdyby znajdował się raczej na południe, niż północ od miasta oraz, żeby należał do któregoś z „naszych” programów lojalnościowych. Ostatecznie, po rozejrzeniu się w mnogości dostępnych opcji nasz wybór padł na świeżo wyremontowany hotel Hampton Inn Linden.
Po przyjeździe
Dzięki bardzo szybkiemu przylotowi do Nowego Jorku, braku konieczności przechodzenia formalności imigracyjnych po przylocie, ze względu na procedurę pre-clearance stosowaną na lotnisku w Dublinie, szybkie pojawienie się naszych bagaży rejestrowanych, oraz całkowity brak kolejek w wypożyczalni aut, do hotelu docieramy nawet wcześniej, niż przewidywały to nasze najbardziej optymistyczne założenia. Bezpłatny dostęp do internetu na pokładzie samolotu Aer Lingus w klasie biznes umożliwił nam bezproblemowy check-in w aplikacji Hilton Honors. W związku z tym nasza wizyta w recepcji jest w zasadzie czystą formalnością. A w zasadzie tak nam się wydawało.

Miła Recepcjonistka sprawnie załatwia sprawy i wydaje nam karty-klucze do pokoju 211, co w pierwszej chwili nie budzi naszych zastrzeżeń.
Po wizycie na piętrze doznajemy pewnej konsternacji. Co prawda oznaczenie numeru pokoju, który nam przydzielono znajduje się na „drogowskazie”, ale samego pokoju za żadne skarby świata nie potrafimy zlokalizować. Sprawdzamy wszystkie możliwe korytarze kilkukrotnie, po czym zrezygnowani, wracamy po pomoc do recepcji. Tam okazuje się jednak, że problemy ze znalezieniem pokoju o numerze 211 to nie wynik naszego zmęczenia podróżą, ale wynik błędu Recepcjonistki, która wpisała na obwolucie kart numer nieistniejącego pokoju. Dziewczyna przeprasza nas za błąd, oraz wypisuje poprawne dane – tym razem mamy udać się do pokoju o numerze 238, zgodnie z naszym zameldowaniem online.
Mimo wszystko cały czas otwartym pozostaje pytanie – skoro pokój o numerze 211 nie istnieje, to dlaczego taka numeracja znajduje się na „drogowskazach”?

Pokój – apartament z sypialnią i dwoma łóżkami typu queen 238 (Two Queens One Bedroom Suite 238)
Nasz pokój, a w zasadzie – apartament – znajduje się na tym samym piętrze, na którym szukaliśmy poprzedniego pokoju.
Wchodząc do apartamentu trafiamy do dużego przedpokoju, który jednocześnie pełni dwie funkcje: strefy wypoczynkowej – z kanapą i fotelem, oraz małej kuchni, ze zlewem, kuchenką mikrofalową, ekspresem do kawy, lodówką oraz blatem roboczym.

Dalej, część dzienna pokoju, łagodnie, bez dodatkowych drzwi i przejść zmienia się w bardzo dużą sypialnię z dwoma łóżkami typu queen.
W pokoju, jak na amerykański hotel przystało, znalazło się miejsce aż na dwa ogromne telewizory. Jeden można wygodnie oglądać z części wypoczynkowej pokoju, drugi znajduje się idealnie vis-a-vis łóżek.


Równie typowe jest usytuowanie części higienicznej apartamentu – dostęp do umywalki z wielkim lustrem mamy bezpośrednio z pokoju, w swego rodzaju wnęce. Z wnęki tej możemy przejść dalej – z jednej strony do szafy, którą przy odrobinie dobrej woli można by nazywać garderobą, z drugiej zaś do pomieszczenia mieszczącego toaletę i – co jest rzadkością w amerykańskich hotelach – prysznic typu walk in. Ten ostatni element jest najlepszym dowodem, że obiekt przeszedł całkim niedawno spory, dogłębny remont.



Niestety, pierwszy hotel podczas pobytu w USA to też pierwsze kłopoty. Kiedy wracamy do pokoju po kolacji już na wejściu zaskakuje nas wielka, mokra plama. Okazuje się, że z sufitu cieknie woda. Powiadomiona recepcjonistka wzywa na pomoc kolegę, który rozsądnie, w pierwszej chwili rozkłada na podłodze ręczniki, po czym zaczyna szukać przyczyn awarii. Po kilku minutach okazuje się, że problemem jest cieknąca instalacja klimatyzacji. Niestety, w hotelu nie ma o tej porze osoby, która byłaby w stanie naprawić awarię. Jak na złość, tej nocy nie ma też w hotelu innych pokoi tego typu, do których moglibyśmy zostać relokowani. Recepcjonistka przekazuje nam kontakt do Managerki, która pojawi się rano oraz organizuje z pomocnikiem dodatkowe wiadro, które ma gromadzić wodę z wycieku podczas naszego snu. Czasami nie ma innego wyjścia.

Relaks
Sala ćwiczeń
Hotel dysponuje małą, ale wyglądającą świeżo i dobrze wyposażoną salą ćwiczeń.

Śniadanie
Pierwszy posiłek dnia serwowany jest w lobby, vis-a-vis recepcji. Pomieszczenie z bufetem jest małe, ale już o świcie gromadzi sporą liczbę osób.
Zawartość bufetu, szczególnie w zestawieniu z tym, co oferowały podczas śniadania hotele tej samej marki w odwiedzonych przez nas niedawno Chinach, mogłaby wiele osób doprowadzić do płaczu. Z opcji ciepłych do dyspozycji mamy zwyczajowo wysuszoną na wiór amerykańską jajecznicę, coś, co Amerykanie nazywaja kiełbasą śniadaniową, ale nam przypomina to bardziej wieprzowe hamburgery, podsmażane ziemniaki, owsiankę, oraz gofry do samodzielnego usmażenia.



Reszta to opcje zimne, w większości przemysłowe, najtańsze pozycje w swojej kategorii – pieczywo z dodatkami, płatki śniadaniowe, jajka, jabłka i pomarańcze.
Dostępne są też napoje – soki z automaty, oraz kawa i herbata, a także czekolada do picia.




Inne udogodnienia
Hotel, mimo, że marka Hampton by Hilton pozycjonowana jest dość nisko w hierarchii wartości programu Hilton Honors w swojej amerykańskiej wersji, oferuje gościom kilka dodatkowych ułatwień.
Sklepik
Zlokalizowany obok recepcji sklepik oferuje podstawowe wyroby spożywcze – napoje, w tym alkoholowe niskoprocentowe, gazowane, soki i inne, przekąski, wybór dań do długiego przechowywania i mrożonych, podstawowe artykuły higieniczne i temu podobne najpotrzebniejsze rzeczy. Ceny na większość produktów, mimo oczywistych różnic w sile nabywczej społeczeństwa, były niższe niż te spotykane w polskich hotelach.

Ciepłe napoje w lobby
W czasie, kiedy mielismy okazję to obserwować – czyli od wczesnego rana do późnego wieczora, w lobby hotelowym goście mogą bezpłatnie korzystać z oferty kaw i herbat wraz z dodatkami, bez jakichkolwiek limitów.

Maszyna do lodu
Jak na amerykański hotel przystało, również w Hampton Inn Linden goście mają nieograniczony, całodobowy dostęp do wielkich maszyn produkujących lód.

Pralnia
W odróżnieniu od hoteli marki Hampton spotykanych w Europie, w USA znaczna część tych obiektów oferuje swoim gościom dostęp do pralni. W przypadku Hampton Inn Linden pralnia zlokalizowana była bezpośrednio przy pokoju 238 i umożliwiała jednoczesne korzystanie za opłatą z dwóch pralek i dwóch suszarek. Środki czystości stosowane w tych urządzeniach można nabyć w hotelowym sklepiku.

Drukarka
W lobby goście mają możliwość skorzystania z automatycznej, bezobsługowej drukarki. Jasną i przejrzystą instrukcję korzystania z tego urządzenia umieszczono obok niego samego.

Po wyjeździe
Niestety, przed naszym wyjazdem z hotelu nie pojawił się w nim żaden przedstawiciel mangementu, z którym moglibyśmy porozmawiać na temat usterki w naszym pokoju. Również upływający tydzień od wizyty nie przyniósł żadnego kontaktu w tej sprawie. Kiedy to my zdecydowaliśmy się wyjść z inicjatywą i zaproponowaliśmy rozsądne naszym zdaniem zadośćuczynienie za napotkane kłopoty, po kilku dniach otrzymaliśmy krótką odpowiedź z akceptacją naszych warunków oraz krótkim opisem jak dalej wyglądać będzie obsługa procedury reklamacyjnej.
Podsumowanie
Hampton Inn Linden to standardowy przedstawiciel marki Hampton w USA. Na plus samego hotelu zaliczyć można widoczny we wszystkich jego cześciach remont, co zdecydowanie uprzyjemnia pobyt w takich miejscach. Nas szczególnie ucieszył prysznic typu walk-in w miejsce tradycyjnej amerykańskiej „wanny”, choć wciąż nie potrafimy zrozumieć fascynacji Amerykanów zamontowanymi na stałe głowicami prysznica. Mimo wszystko, oceniamy pozytywnie zarówno zaangażowanie okrojonego do minimum zespołu recepcji jak i ostatecznie rozpatrzenie naszej reklamacji.
Dane kontaktowe
Hampton Inn Linden
501 West Edgar Rd., Linden, New Jersey, 07036, USA