Recenzja: Club Carlson – Radisson Blu Hotel, Amsterdam

Nasz wyjazd do Amsterdamu trwał niemal dwa lata, a byliśmy tam tylko przez weekend. To jedna z tych historii. Na początku nasz wyjazd zaplanowaliśmy na luty, na który to czas kupiliśmy bilety lotnicze z niemal rocznym wyprzedzeniem. Niestety, w dniu wylotu okazało się najpierw, że nasz samolot jest opóźniony, a kiedy w końcu wylecieliśmy z Warszawy w kierunku Amsterdamu po kilkunastu minutach samolot zawrócił na lotnisko macierzyste z powodu usterki uniemożliwiającej dalszy lot. To wtedy, poza samą rezerwacją, mieliśmy pierwszy, bardzo miły kontakt z Radisson Blu Amsterdam. Zaraz po wylądowaniu zadzwoniliśmy do hotelu z prośbą o anulowanie naszej rezerwacji z powodu awarii samolotu i braku możliwości dotarcia na miejsce. Mimo, że było już kilka godzin po czasie na bezpłatną anulację rezerwacji, pracownik recepcji zrozumiał naszą sytuację i bez zbędnej zwłoki i formalności bezpłatnie ją anulował.

Jako, że Amsterdam jest bardzo popularnym kierunkiem turystycznym, a nasz kalendarz wypełniony na wiele miesięcy naprzód, znalezienie dogodnego terminu zajęło nam chwilę. Ostatecznie udało nam się uzgodnić wszystkie terminy na… grudzień. Od momentu pierwotnego zakupu biletów do wylądowania na lotnisku Schiphol w Amsterdamie minęły niemal dwa lata.

 

 

Do hotelu udaliśmy się spacerkiem z dworca Amsterdam Centraal, wzdłuż kanału, który przed nim płynie. Radisson Blu Amsterdam składa się z dwóch części, położonych po dwóch stronach ulicy Rusland. W pierwszej chwili próbowaliśmy dostać się do hotelu od strony budynku, w którym znajduje się część konferencyjno-bankietowa i z konsternacją stwierdziliśmy, że drzwi tam są zamknięte.

 

 

Na szczęście, kilka kroków dalej, po drugiej stronie ulicy zauważyliśmy drugi neon Radisson Blu. Tu z wejściem nie było już kłopotu. Mimo późnej pory, ruch na recepcji ciągle trwał w najlepsze, a przez lobby przypominające nieco statek, z centralnym masztem, przewijali się nowi goście. Po sprawnym dokonaniu formalności i krótkiej pogawędce z pracownikiem recepcji ruszyliśmy do pokoju klasy biznes. Po wejściu do pokoju zostaliśmy nieco zaskoczeni, bo otrzymaliśmy pokój z trzema pojedynczymi łóżkami. Zapewne będzie to ciekawa i ważna informacja dla osób poszukujących tego typu pokoi, gdyż hotele rzadko oferują taką konfiguracje łóżek.

 

 

Niestety, pokój w takim układzie, mimo, że przestronny i funkcjonalny, nam nie odpowiadał, w związku z czym udaliśmy się z powrotem na recepcję, gdzie poprosiliśmy o zmianę pokoju, żartując przy okazji, że oprócz zmiany łóżka na king, przydałby się pokój z widokiem na kanał. Miły recepcjonista wyjaśnił nam, że hotel posiada bardzo niewiele takich pokoi, ale… po chwili wręczył nam klucze.

 

 

W związku z faktem, że nasz nowy pokój znajdował się w części hotelu, którą próbowaliśmy kilkanaście minut wcześniej bez powodzenia sforsować, otrzymaliśmy również instrukcję jak do niego dotrzeć. Pod ulicą, dzielącą obie części hotelu, znajduje się podziemne przejście, umożliwiające komunikację pomiędzy nimi bez potrzeby opuszczania budynku. Tunel jest szeroki i pełni również funkcję podczas bankietów, spotkań czy konferencji, a zainstalowane tam kanapy czy stoliki tę funkcjonalność podkreślają i ułatwiają.

 

 

Apartament 454, jak inne w tym hotelu posiada własną nazwę – „New Amsterdam Suite”. Ze względu na fakt, że Radisson Blu Amsterdam, jak i wiele innych hoteli w centrum Amsterdamu, znajduje się w zaadaptowanych na cele hotelowe kamienicach, nie trudno tutaj o ciekawe i nietuzinkowe rozwiązania zarówno architektoniczne jak i dekoratorskie. New Amsterdam Suite nie był pod tym względem wyjątkiem. Jak na warunki panujące w hotelach w centrum stolicy Holandii, apartament był ogromny, podzielony na kilka stref, z wieloma ciekawymi rozwiązaniami celującymi w maksymalizację wygody i użyteczności przestrzeni.

Ale od początku. Pokój podzielono na części, których wyróżnikiem były drobne stopnie, które trzeba było pokonać, aby przejść do następnej części. Całość pokoju była też zbudowana w formie otwartej, bez zbędnych ścian i drzwi, co jeszcze potęgowało wrażenie wielkości już i tak niemałego pokoju, z wysokim sufitem. Pierwsza część, zaraz po wejściu do pokoju, to przedpokój z wejściem do łazienki, oraz schowana wielka szafa vis-a-vis okien po prawej stronie pokoju. To sprytne wykorzystanie trudnej do zagospodarowania przestrzeni, dodatkowo bardzo funkcjonalne, ze względu na dobre oświetlenia naturalnym światłem z okien wnętrza szafy.

 

 

O stopień wyżej znajduje się strefa wypoczynkowa, z wygodną skórzaną, nowoczesną kanapą i korespondującymi z nią fotelami oraz stolikiem. Tutaj również znajduje się telewizor, zestaw audio umożliwiający podłączenia własnego iPhone’a, minibar, wliczony w cenę apartamentu, oraz ekspres do kawy wraz z wszystkimi utensyliami potrzebnymi do przygotowania herbaty czy gorącej czekolady. Na tym samym poziomie, pod oknem, znajduje się również podest ze szklaną, kolorową rzeźbą głowy w kapeluszu w stylu przypominającym Picassa.

 

 

Kolejne dwa stopnie wyżej i trafiamy do sypialni. Centralnym jej punktem jest wielkie, bardzo wygodne łóżko. Mamy tu również dwa wysokie, wygodne fotele ze stolikiem kawowym, oraz biurko do pracy, w którym bardzo funkcjonalnie umieszczono wszelkiego rodzaju gniazda i złącza, aby w łatwy sposób można było podłączyć niezbędne kable do naszych urządzeń. W ciekawy sposób rozwiązano również kwestię wygody oglądania telewizji w łóżku. Ponieważ sypialnia znajduje się w narożnej części budynku, a widok za oknem jest bardzo ciekawy, postawienie wielkiego pudła na środku pokoju nie tylko zasłaniałoby ten widok o poranku, ale też w sposób zbędny dzieliło dodatkowo całą sypialnie. No i nie wyglądało by najlepiej. Jako rozwiązanie, u podstawy łóżka w szafce wbudowano podnośnik, na którym zainstalowano telewizor, który w zależności od chęci i potrzeb można podnieść lub schować całkowicie. Wszystko oczywiście za pomocą umieszczonego przy łóżku przycisku. W podobny sposób można zasłonić lub odsłonić okna w apartamencie. Jeden gest, a wszystko „robi się samo”.

 

 

Osobnego opisu wymaga również łazienka. Nieco niepozorna, schowana za przesuwnymi drzwiami z mlecznego szkła skrywa istną mekkę wypoczynku. Oprócz ściany luster i dwóch umywalek, do naszej dyspozycji oddane zostają – wanna z hydromasażem, z zamontowanym w ścianie telewizorem, kabina prysznicowa, oraz prywatna sauna. Cała łazienka jest bardzo przestronna i bardzo wygodna. Dla pewności zarówno wanna z hydromasażem jak i sauna wyposażone są dodatkowo w instrukcje obsługi. Trzeba przyznać, że po całodziennej wędrówce w grudniowy ziąb po pięknym Amsterdamie wizja czekającej na nas gorącej sauny w pokoju jest wręcz zniewalająca.

 

 

Oczywiście, należy również wspomnieć o pięknym widoku z okien narożnego apartamentu 454, który w słoneczny dzień posłużyć by mógł jako idealne miejsce fotografowania pocztówek z amsterdamskimi kliszami.

 

 

Całości dopełnia prezent powitalny – welcome gift – składający się z dwóch karafek z wodą (oczywiście dopasowanych do miejsca i sytuacji – z pięknymi rysunkami amsterdamskich kamienic) oraz pudełko czekoladek.

 

 

Śniadanie serwowane jest w restauracji De Palamboom, do której wejście znajduje się w lobby głównej części hotelu – tej przypominającej statek. Restauracja składa się z dwóch sal. W każdej z nich znajduje się bufet, a oba z nich, w połączeniu z otwartą kuchnią stanowią kompletną ofertę śniadaniową. Jak na Radisson Blu przystało, znajdziemy tu wszystkie elementy Super Breakfast – są więc dania ciepłe, jak jajecznica, kiełbaski, bekon, fasolka śniadaniowa czy mini-naleśniki, jest świeży sok pomarańczowy, również do samodzielnego wyciśnięcia, jest wybór pieczywa, łosoś, wędliny, sery, warzywa, owoce, oraz dania do zamówienia przygotowywane wedle życzenia, czyli jajka na kilka sposobów (sadzone, omlety), oraz słodkie gofry, podawane na ciepło. Mimo swojej wielkości, w restauracji zdarza się tłok, szczególnie podczas wymiany turnusów na statkach wycieczkowych, których część organizuje nocleg swoich gości przed rozpoczęciem rejsu w Radisson Blu Amsterdam. Tutaj też często zdarza się spotkać załogi tego typu statków, wśród których nierzadko słychać polską mowę. Pewną niedogodnością śniadania w Radisson Blu jest nieregularne i dość niejasne w zasadach funkcjonowanie kuchni przygotowujących dania według zamówienia. Z drugiej strony wielką zaletą oferty śniadaniowej są przemiłe i fenomenalnie sprawnie wykonujące swoją pracę kelnerki, uwijające się jak w ukropie, przy okazji zabawiając rozmową gości w kilku językach jednocześnie. Chapeau bas! Warto też wrócić uwagę na kubki, w których serwuje się ciepłe napoje podczas śniadania, świetnie dopasowane do miejsca. Dodatkowo, w recepcji można takie kubki zakupić, jeśli przypadną Wam do gustu. Nam przypadły.

 

 

Strefa fitness znajduje się w podziemnym przejściu pomiędzy obiema częściami hotelu. Ze względu na jej dość dużą popularność, nie udało nam się zrobić zdjęć samej sali ćwiczeń, ale znajdujące się w niej przyrządy pozwolą zarówno na udany trening aerobowy jak i siłowy. Wygodne szatnie, dostęp do wody pitnej i zdrowych przekąsek (jabłka), a także wygodne miejsce odpoczynku czy ogólnodostępne sauny stanowią uzupełnienie świetnej oferty strefy sportowej Radisson Blu Amsterdam.

 

 

Radisson Blu Amsterdam to wspaniały hotel, w świetnej lokalizacji. Widać tu dobrą rękę w podejściu do gości – od bezproblemowej anulacji rezerwacji ze względu na odwołany lot, przez zmianę pokoju na jeden z kilku wielkich jak na Amsterdam apartamentów, po momentalne niemal rozwiązanie problemu z płatnością za minibar, która wyniknęła podczas check outu – nic nie stanowiło większego problemu. W mieście z tak wysokim obłożeniem miejsc w hotelach można by się spodziewać czegoś wręcz przeciwnego, niemniej, takiej obsługi i podejścia do gości Radisson Blu Amsterdam pozazdrościć może wiele hoteli na całym świecie.

 

Radisson Blu Hotel, Amsterdam

Rusland 17

NL-1012 CK Amsterdam