Skip to main content

Recenzja: Radisson Rewards – Radisson Collection Hotel, Warsaw, Warszawa

Naszą historię z Radisson Blu Centrum Warsaw, a obecnie Radisson Collection Warsaw opisywaliśmy już wielokrotnie. Pierwszą wizytę w nowym – starym – Radissonie, po rebrandingu, można uznać, używając eufemizmu, za niezbyt udaną. Do hotelu planowaliśmy wrócić po odnowieniu strefy sportowej i basenu. Mimo wszystko sytuacja, w której znaleźliśmy się w tym obiekcie trochę nas zaskoczyła. Dlaczego zapytacie? Oto nasza kolejna, zakręcona historia z warszawskim Radissonem z Grzybowskiej.

Przed przyjazdem

Szukając noclegu w Warszawie, zdecydowaliśmy się na ofertę Radisson Blu Sobieski. Hotel bez szału, ale lokalizacja dobra. Może coś się od naszej ostatniej wizyty w obiekcie zmieniło? Może nawet na lepsze? Zarezerwowaliśmy pokój, wszystko do tego czasu przebiegało jak zazwyczaj. Zaskoczenie przyszło trochę później, wraz z mailem z informacją, że Sobieski jest zamknięty!

Na szczęście padła też propozycja rozwiązania problemu – ponieważ oba hotele działające w ramach Radisson Rewards w Warszawie należą do tego samego właściciela, gościom rezerwującym pobyty w Radisson Blu oferowano możliwość przeniesienia pobytu do Radisson Collection z zachowaniem warunków oryginalnej rezerwacji. W ten oto sposób właśnie znaleźliśmy się nieplanowanie w jedynym w Polsce hotelu tej marki. Aby całej sytuacji dodać jeszcze większego twistu, kiedy w kolejnym miesiącu znów zarezerwowaliśmy pokój w Sobieskim, sytuacja się powtórzyła. Niniejszy tekst będzie więc opisem nie jednego, a dwóch nieplanowanych pobytów w Radisson Collection Warsaw.


Przed pierwszą wizytą w aplikacji Radisson Rewards w ramach naszej rezerwacji pojawiła się informacja dotycząca przyznanego ze znacznym wyprzedzeniem upgrd. W tym hotelu był to w naszej wieloletniej historii pobytów w nim pierwszy taki przypadek.
Innym „znakiem”, który zanotowaliśmy tuż przed wejściem do budynku hotelu był wyraźny ślad brzydkiego zabrudzenia chodnika niemal przed samym wyjściem przez jakieś zwierzę. Ślad ten odnotowaliśmy również podczas wyjazdu dnia następnego…

Po przyjeździe

Procedura rejestracji przy ladzie recepcyjnej przebiega wręcz podręcznikowo, niemal jak scenka instruktażowa z brandbooka Radisson Blu. Pani Anna wita nas ponownie w hotelu, dziękuje za lojalność w programie Radisson Rewards, przekazuje pełną informację na temat funkcjonujących w hotelu na ówczesną chwilę usługach i sposobie ich działania – po prostu bajka. Ponieważ w tym konkretnym obiekcie byliśmy już dziesiątki razy, a w hotelach, globalnie proces meldowania przechodziliśmy setki razy, możemy z całą pewnością powiedzieć, że procedura której byliśmy częścią nie była „normalna”. Pani
Recepcjonistka zdecydowanie na nas czekała i wiedziała kim jesteśmy. Jeśli więc usłyszycie kiedykolwiek od „obiektywnych blogerów”, że hotele poinformowane o ich wizycie nie traktują ich specjalnie, czy też w sposób niedostępny dla przeciętnego gościa – w żadnym wypadku im nie wierzcie.
Po zakończeniu formalności, które, co należy wyraźnie podkreślić, przebiegały sprawnie i w bardzo miłej atmosferze, otrzymaliśmy karty-klucze, oraz życzenia miłego pobytu, z którymi udaliśmy się na ósme piętro hotelu.

Pokój – apartament 838

Apartament 838 znaliśmy świetnie ze swoich wcześniejszych pobytów. Jak wyglądały pokoje tego typu przed rebrandingiem hotelu można sobie przypomnieć czytając naszą relację z Radisson Blu Centrum Hotel.
Rozkład pomieszczeń pozostał rzecz jasna ten sam, wystrój zmienił się całkowicie.
Główną zmianą funkcjonalną w apartamencie, z naszego punktu widzenia, jest zamiana wielkiego, ciężkiego biurka na odpowiadający mu rozmiarami stół. Mimo, że lubimy dedykowane miejsca do pracy w pokojach hotelowych, tę zmianę odbieramy na plus – nie zmieniła ona w stopniu znacznym komfortu pracy, „rozmnożyła” miejsca do tej czynności dla kolejnych dwóch – trzech osób, przy okazji stając się też wygodną przestrzenią uniwersalną – do jedzenia, zabawy, rozrywki. Do gustu przypadło nam też ciepłe, górne oświetlenie nad stołem, które dodawało pomieszczeniu przytulnej atmosfery, będąc zarazem świetną pomocą zarówno w pracy jak i po niej.


Zmiana kanapy na większą, narożną, która może też pełnić funkcję szezlonga to świetne rozwiązanie dla wzbogacenia „strefy komfortu”. Odnieśliśmy jednak wrażenie, że mebel ten jest przez gości traktowany zdecydowanie zbyt brutalnie, lub być może jakość jego wykonania pozostawia pewien margines na
poprawę. Niemniej, sam pomysł stworzenia nowoczesnej, ale nie przekombinowanej, wspólnej przestrzeni wypoczynkowej bardzo nam odpowiadał.
Mniej odpowiadał nam fakt, że w całym apartamencie zabrakło nam miejsca, w którym moglibyśmy wygodnie umieścić bagaż. My do Radisson Collection Warsaw wybraliśmy się z jedną małą walizką „kabinową”, ale goście z większymi walizami mogą być jeszcze bardziej zdezorientowani brakiem choćby jednej standardowej podstawki bagażowej.


Zarówno w pokoju dziennym jak i w sypialni pozbyto się szafek pod telewizorami, co obu tym miejscom dodało lekkości i znacznie je „odgraciło”.
Być może to siła autosugestii i niewyraźna już do końca pamięć szczegółów z czasów Radisson Blu Centrum, ale pomieszczenia zdały nam się być znacznie jaśniejsze niż kiedyś. Być może jest to spowodowane lepszym doborem kolorów, być może zmianami oświetlenia, bezdyskusyjnym pozostaje jednak fakt, że jest to zmiana na plus.
Również łazienka przeszła metamorfozę, która wprowadziła ją w XXI wiek. Generalna dominacja jasnych barw przełamywana gdzieniegdzie znacznymi, ale ciągle tylko akcentami czerni, która w zamyśle ma być chyba jednym ze znaczących kolorów w ramach hotelu zdecydowanie na chwilę obecną nie trąci myszką, szczególnie w porównaniu z poprzednią podłogą „w kropki”.


Inne mankamenty? Telefon nie posiadał oznaczenia pokoju, w którym się znajdujemy. Może się to wydać nieważne, ale dla osób zamawiających budzenie, room service, oraz w milionie innych przypadków informacja ta dostępna na wyciągnięcie ręki, co zresztą jest normą w hotelarstwie, jest bardzo
przydatna.


Oprócz „standardowego” wyposażenia, podczas pierwszej wizyty nasz pokój wyposażony był również w kilka elementów, która zwyczajowe na pewno nie są.
Zacznijmy od miłej, bardzo spersonalizowanej karteczki o treści gratulującej nam publikacji dwieście pięćdziesiątego tekstu, za którą bardzo serdecznie dziękujemy Pani Annie.
Niezwyczajna była też wstawka powitalna – nigdy wcześniej, ani nigdy później takiej nie otrzymaliśmy. Widywaliśmy podobne przy okazji przeglądania postów w mediach społecznościowych, ale nigdy osobiście. Za nią również dziękujemy.
Podczas kolejnej wizyty, w tym samym apartamencie, wstawka była już bliższa temu, co znaliśmy z ubiegłych pobytów. Tym razem jednak w ramach rzeczy nadzwyczajnych otrzymaliśmy vouchery na drinki, z których skorzystaliśmy w barze/restauracji THE SPOT.
Inne niecodzienne zdarzenia? Głównie zachowanie obsługi podczas pierwszej z wizyt. Było szczególne, do bólu poprawne, wymuskane, zgodne ze standardami sieci, co dało się w łatwy sposób wyczuć.

Śniadanie – restauracja TAGO

Podczas pierwszej wizyty skorzystaliśmy ze śniadania serwowanego w restauracji TAGO. Zmiany w dawnej „Ogrodowej” opisaliśmy w artykule o pierwszych wrażeniach z Radisson Collection Warsaw.
Oprócz wpływu pandemii, w czasie śniadania niewiele zmieniło się pod względem oferty od naszej poprzedniej wizyty.
Tym razem z dań przygotowywanych na zamówienie spróbowaliśmy placków ziemniaczanych z cukinią, wędzonym łososiem i kwaśną śmietaną, które pomimo nieco zbyt dużego wysmażenia jak na nasze upodobania były poprawne, oraz tosta z awokado z jajkiem w stylu collection, który mimo nieco zbyt wysuszonego, twardego, a nie chrupkiego pieczywa również nie był zły. Na pochwałę zasługuje jednak będące elementem drugiego dania jajko w koszulce, które ugotowane i podane był idealnie – ciepłe, z płynnym żółtkiem. Wbrew pozorom idealne zgranie formy i temperatury w przypadku tego konkretnego
elementu nie jest zbyt powszechne.

Restauracja/bar THE SPOT

Przy drugiej wizycie, czekające na nas w pokoju vouchery na napoje postanowiliśmy zrealizować w restauracji bądź barze THE SPOT.
Oprócz piwa, które było jednym z wąskiej grupy napojów, które można było zamówić w ramach realizacji vouchera, spróbowaliśmy też lokalnej, smacznej lemoniady.
Trudno nam było wybrać odpowiadające nam opcje z dość krótkiego menu dań. Ostatecznie zdecydowaliśmy się na kanapkę Reuben z frytkami oraz tagliatelle z kremem truflowym i szparagami.
W ramach czekadełka zaserwowano nam wybór bardzo smacznego, świeżego pieczywa z masłem.
Kanapka Reuben, choć poprawna, w żadnym wypadku nie była wyjątkowa. Jeśli ktoś liczy na skrawek Katz’s Delicatessen w Warszawie, to zupełnie nie ta liga.
Makaron ze aromatycznym sosem był nieco przegotowany, choć sam sos i szparagi były smaczne. Niestety, ilość sosu jak na to danie była zbyt duża i makaron w nim wręcz pływał.
Osobną sprawę stanowił serwis. Obsługująca nas, młoda Kelnerka, przy całkowicie pustej restauracji, zdecydowanie bardziej zainteresowana była żywiołowymi rozmowami z koleżankami – Kelnerkami niż naszymi potrzebami.
Mimo dość prostego zamówienia, dania dotarły do nas niekompletne. Przy makaronie zabrakło parmezanu. Kelnerka wróciła po ten element do kuchni, a gdy wróciła, naczynie z serem próbowała podać osobie, która zamówiła kanapkę. Zdecydowanie serwis w tym miejscu odbiegał znacznie od tego, czego doświadczyliśmy przy pierwszym pobycie, zamawiając kolację w ramach room service.

Room service

Podczas pierwszego pobytu, w związku z obowiązującymi restrykcjami, postanowiliśmy zamówić kolację do pokoju.
Kiedy już z menu w telewizorze wybraliśmy interesujące nas pozycję, problem stanowiło samo dodzwonienie się do restauracji. Przez dłuższy czas nikt po drugiej stronie nie podnosił słuchawki. Również po rozpoczęciu rozmowy, proces nie szedł gładko. Osoba, która przyjmowała nasze zamówienie zdawała się nie do końca wiedzieć jak przeprowadzić całą operację. Kilkakrotnie zostawiała nas na dłuższy czas w oczekiwaniu, dopytywała, czy aby na pewno zabezpieczyliśmy środki podczas meldowania. Niemniej, kiedy przebrnęliśmy już przez ten etap, oraz nerwowe poszukiwanie koperty z numerem pokoju, który nie jest opisany na telefonie, zamówienie zostało przyjęte.
Od momentu odłożenia słuchawki, do chwili, kiedy zapukał do nas Kelner upłynęło niespełna dwadzieścia pięć minut – jest to wynik imponujący!
Kelner, zgodnie ze wszystkimi kanonami sztuki i zgodnie z obowiązującymi na ten czas zasadami w sposób bezbłędny wręcz podał zamówione dania.
Zamówiona carbonara była wyśmienita. Gęsta od przylegającego do niej sosu, treściwa, z wyraźną nutą sera oraz idealnie ugotowanym i podanym makaronem. Niebo w gębie!
Niczym nie ustępował jej też kotlet schabowy – gorący, soczysty, aromatyczny – pycha!

Przy kolejnej wizycie, postanowiliśmy spróbować podanego do pokoju śniadania.
Przyzwyczajeni do standardowych zawieszek śniadaniowych, zwanych przez nas śniadaniówkami, szukaliśmy odpowiedniego „świstka” w całym apartamencie.
Niestety, bezskutecznie. Po kontakcie z recepcją w tej sprawie, dostarczono nam formularz zamówienia w formacie wydrukowanej kartki A4.
Rano, niemal dokładnie z wybiciem umówionej godziny pod naszymi drzwiami pojawiła się Kelnerka ze stolikiem pełnym zamówionych dań.
Najbardziej zadowoleni byliśmy z możliwości otrzymania świeżych warzyw. Ten prosty i oczywisty element, wbrew pozorom bardzo rzadko pojawia się jako pozycja w menu zamówień śniadaniowych.
Bardzo przypadły nam do gustu również dania ciepłe, ze szczególnym uwzględnieniem racuchów oraz tostów francuskich. Tost z awokado tym razem był chrupki z zewnątrz i miękki w środku – tak jak należy. O świetnym sposobie podawania jajek w koszulkach pisaliśmy już wcześniej, więc dodamy tylko, że te dostarczone pod drzwi pokoju również były wyśmienite – płynne żółtko w ciągle ciepłym jajku.

Rekreacja, wypoczynek

Tym, co podczas wizyty w Radisson Collection Warsaw interesowało nas najbardziej, był stan basenu po remoncie. Podczas naszej wizyty, którą opisaliśmy w ramach serii „pierwsze wrażenia„, ta część obiektu nie przeszła jeszcze transformacji.
Tym razem jednak, kiedy pozwoliły już na to przepisy, mieliśmy okazję znów zjechać windą do części rekreacyjnej hotelu. Po wejściu do strefy basenowej i zapoznaniu się ze zmianami doszliśmy do wniosku, że w gruncie rzeczy sami nie wiedzieliśmy czego się po tym miejscu spodziewaliśmy. Zapewne podświadomie snuliśmy w głowach fantazje na temat długo trwających zmian, które przyniosą spektakularne efekty, z wielkim zwiększeniem powierzchni basenu włącznie. Niestety, były to tylko nasze
wyobrażenia, szybko zweryfikowane przez rzeczywistość. Faktyczna zmiana to odświeżenie zarówno basenu jak i jacuzzi, oraz okolic, z saunami włącznie.
Na chwilę obecną, choć pozostają one funkcjonalnie na takim samym poziomie jak dawniej, dużo bardziej wystrojem pasują do całości hotelu oraz XXI wieku.

Voucher never ending story

Niestety, w naszych relacjach z Radisson Collection Warsaw cały czas nierozwiązany pozostaje opisywany przez nas wcześniej w mediach społecznościowych case voucheru do Restauracji Nokto.
Mimo wielokrotnych prób kontaktów telefonicznych i mailowych sprawa nie posunęła się ani o krok. Dla przypomnienia tylko, voucher, posiadający dwie różne daty „przydatności do użycia” (sic!), ważny był w najlepszym wypadku do 31 października 2020 roku! Kontakt z hotelem w tej sprawie zainicjowaliśmy z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem tego terminu. Załatwianie tak prostej wydawać by się mogło sprawy przez niemal dwa lata (a może i więcej – sprawa ciągle nie znalazła swojego zwieńczenia) jest chyba jednym z elementów opisywanych hasłem brandu – The exceptional!


Podsumowanie

Radisson Collection Warsaw to hotel z potencjałem, któremu się nie chce.
Pierwsza z naszych opisywanych w tym artykule wizyt pokazuje, że jeśli wszystko zostanie odpowiednio zorganizowane i omówione z zespołem, oferowana tu usługa może znacznie przekraczać oczekiwania gości. Pokazuje ona też przy okazji, że jakiekolwiek zapewnienia blogerów (którymi nie jesteśmy), o tym, że nie są traktowani w sposób specjalny w pokazywanych obiektach, można włożyć między bajki. Z drugiej zaś strony mamy historie jak ta z chodnikiem przed hotelem, czy choćby to co spotkało nas podczas wymeldowania podczas drugiego pobytu. Po zgłoszeniu problemu z właściwym działaniem klimatyzacji (który w tym hotelu występował od „zawsze”) obsługująca nas Recepcjonistka próbowała nam wmówić, że jest to działanie dla naszego dobra, wynikające z przepisów prawa, „czy tam ustawy”. Mimo wszystko liczymy, że za jakiś czas Radisson Collection Warsaw wróci do standardów i sposobu podejścia do gości, który pamiętamy z czasów Radisson Blu Centrum.

Dane kontaktowe

Radisson Collection Hotel, Warsaw
Grzybowska 24, 00-132 Warszawa

Galeria

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

×

Polub nas na Facebooku!