Skip to main content

Recenzja: Hilton Honors – Habtoor Palace Dubai, LXR Hotels & Resorts, Dubaj

Grupy hotelowe, szczególnie te największe, globalne, wydają się w ostatnich latach konkurować ze sobą na tworzenie dodatkowych marek. Największa sieć hotelowa ma ich obecnie trzydzieści bądź więcej, a ciągle tworzone są nowe. Coraz trudniej określić, czym różnią się nowo powstałe i wprowadzone na rynek brandy.

Podobne wrażenie odnieśliśmy, kiedy usłyszeliśmy o kolejnej luksusowej marce w stajni Hilton Honors – LXR, pozycjonowanej gdzieś pomiędzy Waldorf Astorią a Conradem. Kiedy nadarzyła się jednak okazja, żeby przyjrzeć się temu co oferuje swoim gościom jeden z pierwszych hoteli tej marki na świecie, nie zastanawialiśmy się długo.

Przed przyjazdem

Podczas wizyty w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, szczególnie w Dubaju, wybór hoteli wszelkich marek, gwiazdkowych zaszeregowań, oferty usług czy lokalizacji jest wręcz nieskończony – wie to każdy, kto kiedykolwiek odwiedził te okolice.

Jednym z molochów gościnności, firmowanym znanym w rejonie zatoki nazwiskiem, jest kompleks Al Habtoor. Opisywaliśmy już jeden z tutejszych obiektów, V Hotel Dubai.

Wiele osób może zainteresować fakt, że hotelowe zagłębie Al Habtoor powstało oryginalnie jako klaster marek Marriotta, ale po kilku latach rodzina zmieniła preferencje sieciowe i przeniosła wszystkie obiekty do marek ze stajni Hilton Honors. V Hotel Dubai to niegdysiejszy W Hotel Dubai (mało subtelna zmiana nazwy), natomiast opisywany dzisiaj Habtoor Palace Dubai, LXR Hotels & Resorts był jeszcze kilka lat temu St. Regisem.

Po przyjeździe

Do hotelu wybieramy się wczesnym popołudniem. Nasz pierwszy kontakt z obiektem jest dość osobliwy – kierując się na oficjalnym adres, trafiamy przed bramę, za którą co prawda znajduje się hotel, ale sama brama jest zamknięta na cztery spusty. Jesteśmy nieco zdezorientowani. W rozwiązaniu zagadki nie pomaga nam również zaparkowany przed bramą autobus z logiem Hiltona. Na bramie brakuje jakiejkolwiek informacji, w jej pobliżu nie krząta się też ktokolwiek, kogo moglibyśmy zapytać o zagadkową sytuację z zamkniętą bramą.

Po chwili namysłu postanawiamy poszukać innej drogi, która musi w końcu prowadzić do naszego celu – kompleks Al Habtoor jest spory, należą do niego nie tylko hotele, ale też inne obiekty. Ostatecznie trafiamy na ulicę biegnącą wzdłuż parkingów, od strony której otwarta jest mniejsza brama odgradzająca teren LXR’a od reszty zabudowań.

Przed pustym wejściem musimy dłuższą chwilę czekać na Bellboya, który zorganizuje parkowanie auta i zaopiekuje się naszym bagażem. Po załatwieniu tych spraw, prowadzi nas do hotelowego lobby, gdzie usadza nas w recepcji. Front Office funkcjonuje tu w formie oddzielnych biurek, z wygodnymi fotelami dla gości. Szkopuł w tym, że wybrane przez niego stanowisko nie jest obsługiwane przez kogokolwiek. Siedzimy więc tak przy recepcyjnym biurku przez kolejną dłuższą chwilę.

Po dłuższym czasie, kobieta ubrana w tradycyjny, arabski strój zajmująca miejsce Recepcjonistki przy sąsiednim biurku kończy rozmowę telefoniczną i przywołuje nas do siebie gęstem ręki. Jest to nieco dziwne w tej klasy hotelu, ale będąc szczerymi – nieco znudziło nam się już bezproduktywne czekanie. Niestety, dalsza część obsługi również nie przebiega tak, jakbyśmy sobie tego życzyli. W miejscu oczekiwanej, ludzkiej rozmowy, w naszym kierunku wyrażane są jedynie pojedyncze słowa – bardziej polecenia niż prośby – „Passports”, „Reservation?”. Sytuację pogarsza fakt, że Recepcjonistka pomiędzy i tak nadzwyczaj powściągliwą i skromną werbalizacją w naszym kierunku, komunikację przerywa na długie chwile wykonując kolejne telefony. Żadnego „przepraszam”, żadnego „sorry”. Z tego, co udaje nam się zrozumieć, załatwia jakieś specjalne życzenia dla innego gościa. Telefonów jest kilka, a przerywa je stwierdzenie „room not ready”. Jest jeszcze chwila do godziny rozpoczęcia doby hotelowej, pytamy więc, o której pokój może być gotowy. Recepcjonistka wydaje się nas ignorować, wykonując kolejne telefony. Po trwających niemal kwadrans rozmowach, wraca do stukania w klawiaturę swojego terminalu, bez słowa komunikacji. Siedzimy tu już niemal pół godziny, grubo ponad kwadrans od kiedy zajmuje się nami Recepcjonistka, nadal nie wiedząc w jakim jesteśmy miejscu. To frustrujące. Zamiast dalszej komunikacji, ląduje przed nami bez słowa komentarza kilka kartek z formularzami meldunkowymi. Wypełniamy je, w efekcie otrzymując karty-klucze do pokoju 270. Na odchodne pytamy o windy – w odpowiedzi czeka nas tylko gest kobiety w generalnym kierunku – na lewo od głównego wejścia. Nieco w szoku zbieramy się i udajemy we wskazanym kierunku.

Pokój – apartament „Diplomat Suite” 270

Nasz apartament, do którego trafiliśmy poprzez upgrd z pokoju podstawowego, mieści się na drugim piętrze, w głębi korytarza. Podczas drogi z windy do drzwi pokoju dyskutujemy na temat hotelowego designu. Na pewno jest to styl bardzo konserwatywny. Na tym jednak kończą się wspólne spojrzenia naszej ekipy. W wyniku dalszej dyskusji dochodzimy do wspólnych wniosków, wskazujących na tradycyjne, zachowawcze podejście do ozdób i wykończenia, jednak każdej z osób coś przeszkadzało w uznaniu stylu za ponadczasowo elegancki.

Pierwszą rzeczą, na którą zwracamy uwagę po wejściu – pokój nie został przygotowany zgodnie z naszymi standardowymi prośbami specjalnymi. Nie ma ani ulubionej herbaty, ani dodatkowych poduszek. Cofnijmy się jednak o kilka kroków.

Wchodząc do apartamentu, trafiamy do przedpokoju, z którego możemy się udać bezpośrednio do małej, ale wygodnej garderoby, świetnie skonstruowanej łazienki, oraz wielkiej sypialni, w której znalazło się miejsce zarówno na wygodne biurko, jak i przestronne stanowisko z ekspresem do kawy, miejscem do parzenia herbat, oraz minibarem.

Ważnym elementem apartamentu jest również wielki pokój dzienny z wygodną kanapą i fotelami, do którego dotrzemy przechodząc przez sypialnie. Cały apartament skonstruowany jest w sposób półotwarty – poszczególne jego części są wyraźnie zaznaczone, nie ma jednak łatwego sposobu aby oddzielić część sypialną od salonu.

Jako, że pokój znajduje się ledwo na drugim piętrze hotelu, niestety, okna wychodzące z pokoju dziennego na zewnątrz nie fundują nam ciekawego widoku. Możemy podziwiać pobliską autostradę lub linię kolejki.

Łazienka z kolei, to funkcjonalne dzieło sztuki. Dwie oddzielne umywalki po dwóch stronach głównego pomieszczenia, w którym znajduje się jeszcze wolnostojąca wanna pozwalają na bezkonfliktową higienę osób posiadających dużą ilość kosmetyków i akcesoriów higienicznych.

Toaleta, w której zainstalowano również bidet, wyposażona została w bardzo ważną, choć mało docenianą i często uznawaną za nieco wstydliwą funkcjonalność. Nad uchwytem z papierem toaletowym umieszczono półeczkę. Jej rola jest zapewne inna, ale wszyscy żyjemy w teraźniejszości i dla przeciętnego gościa jest ona fenomenalnym miejscem, w którym można na chwilę odłożyć telefon.

Również prysznic został bardzo dobrze zaprojektowany i przemyślany. Na szczególną pochwałę zasługuje zainstalowana tu wygodna, kamienna ławeczka, która daje miłośnikom długich kąpieli nowe, dodatkowe możliwości. Nie polecamy jednak wykorzystywać jej jako elementu „prywatnej sauny” – dużo lepszym rozwiązanie będzie znalezienie prawdziwego hammamu, których w okolicach nie brakuje.

Sam pokój to jednak nie wszystko. Krótko po naszym przyjeździe pojawił się w pokoju Kelner z wstawką powitalną (welcome giftem). Oprócz czekoladek i owoców zostawił nam również dane kontaktowe do zespołu Butlerów. Można się z nimi skontaktować telefonicznie bądź za pomocą WhatsApp. Próbowaliśmy z tych opcji skorzystać kilkukrotnie, za każdym razem jednak bezskutecznie za pomocą telefonu. W przypadku aplikacji było znacznie lepiej w kwestii samego kontaktu, jednak jakość obsługi nie należała do najwyższych. Podobnie jak podczas wizyty w Waldorf Astoria Heliopolis Towers Hotel w Kairze, potrzebowaliśmy kilku drobiazgów z apteki. W dubajskim LXR’ze jedyne, na co mogliśmy liczyć w przypadku Kamerdynerów, to adres i numer telefonu do losowo wybranej (ani najbliższej, ani nie operującej językiem angielskim) apteki. To duże rozczarowanie.

Jednym z największych jednak zaskoczeń, które spotkało nas w kwestii obsługi klienta w tym hotelu, poza „fantastyczną” procedurą check-inu, był natarczywy, wielokrotny telefon po godzinie dwudziestej trzeciej pierwszego dnia. Kiedy zdecydowaliśmy się wyjść z łóżek i podnieść słuchawkę, okazało się, że dział Housekeepingu musiał o tak późnej porze uzyskać od nas informację, czy mają wykonać serwis wieczorny (turndown service). Co ciekawe, kolejnego dnia, kiedy w godzinach popołudniowych i wieczornych nasz pokój był pusty, a oznaczenie DND (do not disturb, nie przeszkadzać) wyłączone, turndown service wykonany nie został.

Śniadanie

Pierwszy posiłek dnia, serwowany w formie bufetu, goście mogą zjeść w BQ – French Kitchen & Bar – restauracji znajdującej się na pierwszym piętrze hotelu, która funkcjonalnie jest połączeniem właściwej restauracji oraz strefy barowej.

W czasie naszego pobytu, jeszcze w czasie pandemicznych ograniczeń, goście zamawiali elementy oferty bufetowej u obsługujących poranny posiłek Kelnerów, którzy nakładali na talerze wybrane pozycje.

O zawartości bufetu możemy powiedzieć jedynie tyle, że nie brakowało w nim żadnego z naszych ulubionych dań. Znalazły się w nim również stosunkowo rzadko spotykane naleśniki w stylu francuskim (crêpe) – danie proste, ale w naszej opinii dużo lepiej obrazujące poziom kuchni i kucharza, a także otwartość hotelu na zaspokojenie oczekiwań gości, niż systematycznie lansowane przez pretensjonalnych blogerów jajka po benedyktyńsku. Tych ostatnich oczywiście w LXR’ze również nie brakowało, z oczywistą modyfikacją wynikającą z lokalnej kultury i religii, obejmującej wymianę bekonu wieprzowego na bekon wołowy.

Pewnym zaskoczeniem była też dla nas obecność egzotycznych dla tego regionu owoców, w szczególności jagód (nie borówek amerykańskich), malin czy jeżyn.

Jedzenie w LXR Dubai stało na bardzo wysokim poziomie.

Nieco gorzej wyglądała sprawa serwisu. Na zamówioną kawę czekaliśmy zazwyczaj około kwadransa, przy niemal pustej sali. Pech chciał, że zwykle zajmowaliśmy miejsce nieopodal jednego z barów i obserwowaliśmy Kelnera nieśpiesznie przynoszącego każdy z elementów zamówionego napoju z oddalonego nieco głównego stanowiska barowego. Była więc wycieczka po wodę, kolejna po ziarna kawy, jeszcze jedna po mleko. Jak wspomnieliśmy – cały proces zazwyczaj przekraczał granice kwadransa! (duh!)

Rekreacja, wypoczynek

W kwestii aktywnego wypoczynku w Habtoor Palace Dubai, LXR Hotels & Resorts zdecydowaliśmy się skorzystać z dwóch oferowanych elementów.

Pierwszym z nich była sala ćwiczeń, która mimo dobrego i bogatego wyposażenia nie przypadła nam do gustu, głównie ze względu na panujący w niej mrok. Żadne ustawienia świateł, ani pomoc obsługi nie były w stanie zaradzić tej niedogodności.

Z dużym zadowoleniem korzystaliśmy za to ze znajdującego się na szczycie obiektu basenu, a w zasadzie dwóch podobnych basenów przyjmujących wspólnie formę zbliżoną do półkola. Zaletą tego miejsca był ogromny spokój oraz świetna obsługa. Czuwający nad dobrostanem Ratownicy byli bardzo życzliwi i pomocni, podawali wychodzącym z wody osobom ręczniki, dbali o dostępność chłodnej wody do picia, a także w mgnieniu oka sprzątali zwalniane przez gości leżaki. Atutem tego miejsca jest również bar z klimatyzacją. Letnie arabskie słońce może dać o sobie we znaki, tak więc chwila spędzona w pomieszczeniu o nico niższej temperaturze na pewno będzie miłą perspektywą dla wielu gości.

Baseny wszystkich trzech hoteli wchodzących w skład kompleksu Al Habtoor mieszczą się na tym samym poziomie. Każdy z kompleksów basenowych ma inny charakter. Podczas naszej wizyty, zarówno w Habtoor Palace Dubai, LXR Hotels & Resorts jak i V Dubai Hotel, przejścia pomiędzy wszystkimi basenami były otwarte i każdy z gości mógł – w każdym razie teoretycznie – korzystać z każdego z nich. Jako, że udało nam się rzeczywiście odwiedzić je wszystkie, najbardziej przekonał nas do siebie spokój i profesjonalizm oferty LXR’a.

Podsumowanie

Marka LXR była dla nas zagadką. Odwiedziliśmy wiele hoteli najwyższych marek z portfolio Hilton Honors, więc trudno było nam sobie wyobrazić jasną dystynkcję pomiędzy kolejną marką ze szczytu oferty. Nadal nie jesteśmy pewni co ma być wyróżnikiem tej marki.

Jeśli mielibyśmy swoją opinię bazować na tym jednym pobycie, musielibyśmy stwierdzić, że główną cechą obsługi w LXR jest jej nierówność. Najlepszym tego obrazem niechaj będzie najmilsza chwila, która spotkała nas na miejscu – podczas wymeldowania. Jeszcze przed południem udaliśmy się do lobby, do części recepcyjnej, gdzie czynne było jedno stanowisko. Wysoki mężczyzna w średnim wieku widocznie uśmiechał się do nas, mimo założonej maseczki. Kiedy usłyszał, że chcemy się wymeldować, z dobrze zagranym żalem w głosie skwitował to słowami „if you insist”, czyli – jeśli nalegasz. Potem wdał się z nami w dłuższą pogawędkę, kilkukrotnie proponując lub sugerując późne wymeldowanie, oraz kolejną wizytę, kiedy to on będzie miał dyżur w recepcji i nasze kolejne meldowanie odbędzie się wtedy jak należy, „with true LXR hospitality” – „z prawdziwą gościnnością na miarę LXR”.

Jak widać, w hotelarstwie niemal wszystko zależy od ludzi. Trudno nam po dubajskim doświadczeniu jednoznacznie stwierdzić, czy LXR to marka dla nas.

Dane kontaktowe

Habtoor Palace Dubai, LXR Hotels & Resorts
Al Habtoor City – Sheikh Zayed Rd – Dubai – Zjednoczone Emiraty Arabskie

Galeria

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

×

Polub nas na Facebooku!