Skip to main content

Recenzja: LOT – Klasa Biznes w Embraer 170 Prisztina – Warszawa (LOT Upgrade)

Kiedy w systemie rezerwacyjnym pojawił się nowy, „bałkański” kierunek nie trzeba nas było długo namawiać. Etixy wpadły do skrzynek mailowych niemal natychmiast. Nie wiedzieliśmy wtedy jeszcze, że z Prisztiny wracać będziemy w przedniej części kabiny, czyli w klasie biznes.

Przed lotem

Na około dwa tygodnie przed planowanym wylotem otrzymujemy z LOTu ofertę płatnego upgrd na poszczególne odcinki lotu. Zazwyczaj oferty te są słabo dostosowane naszych oczekiwań. Tym razem pierwsza oferta również wydała nam się zdecydowanie zbyt wysoka, niemniej, po bliższym przyjrzeniu się rozpiętości proponowanych 'widełek’ dopłaty, zaczęliśmy analizować ofertę nieco głębiej. Z doświadczenia i własnych preferencji wiemy, że posiłki oferowane w czasie przedpołudniowych lotów należą do najnudniejszych, najmniej „odlotowych” i najmniej smacznych. W ten sposób wyeliminowaliśmy więc próbę starania się o upgrd na locie z Polski.

Ostatecznie zdecydowaliśmy się zgłosić chęć skorzystania z upgrd oferując najniższą możliwą stawkę – w przypadku lotu z Prisztiny w czerwcu 2022 roku była to kwota dwieście osiemdziesiąt złotych za pasażera.

Po potwierdzeniu przyjęcia naszej oferty, zgodnie z informacjami na stronie, czekaliśmy na efekt naszego działania. Na niespełna dwie doby przed rozkładowym startem naszego lotu, otrzymaliśmy od LOTu mail z potwierdzeniem upgrd. Wtedy też mogliśmy wybrać miejsca w samolocie w pierwszych rzędach.

LOT Upgrade

Wyjaśnijmy najpierw co zawiera oferta upgrd w przypadku LOTu. Główna atrakcja, szczególnie na lotach samolotami szerokokadłubowymi, to możliwość siedzenia z przodu, w większym fotelu – i to zarówno w przypadku upgrade do klasy premium jak i biznes. Na krótkich lotach oferowany jest obecnie jedynie upgrade do klasy biznes (klasa premium wydała się „wypaść” z oferty krótkodystansowej LOTu całkowicie), a wraz z nim miejsce z przodu kabiny i wolny fotel obok. We wszystkich ofertach dostaniemy również soft product, czyli część „usługową” zgodną z tym co oferowane jest w upgrade’owanej kabinie – posiłki, napoje, amenity kity, pierwszeństwo wejścia na pokład, fast track, dostęp do saloników lotniskowych. 

Warto wspomnieć też czego upgrade LOTu nie obejmuje. Nie zmienią się zasady naszej taryfy (zwroty, rebooking), nie dostaniemy też dodatkowego limitu bagażowego, ani dodatkowych mil. Szczególnie dwie ostatnie opcje to pole do poprawy dla narodowego przewoźnika – zapewne wiele osób, szczególnie tych bez statusu, dostrzegłoby większą wartość w ofercie, gdyby mogły dzięki niej zabrać większy bagaż. Statusowcy zapewne doceniliby najbardziej dodatkowe mile. Warto jednak zaznaczyć, że informacje o ograniczeniach wynikających dla pasażerów klas premium korzystających z opcji LOT Upgrade są w większości jasno opisane w samej ofercie, a reszta szczegółów opisana jest w różnych miejscach strony przewoźnika.

Check-in

Check-in na lot powrotny przebiegł dokładnie tak samo jak w przypadku każdego innego lotu LOTem. Z zaskoczeniem odnotowaliśmy, że na loty ze stolicy Kosowa odprawa online działa poprawnie, skutkując dostawą elektronicznych kart pokładowych. Brawo!

Kolejnego dnia przed południem, autobusem A1 ruszamy w podróż powrotną na lotnisko w Prisztinie. Pierwsze zdziwienie? LOT oferuje tu swoim pasażerom jedynie jedno stanowisko odprawy, bez dedykowanego miejsca dla pasażerów klasy biznes i posiadaczy odpowiednich statusów zarówno w programie Miles and More jak i w sojuszu Star Alliance. Wygodna, bezproblemowa odprawa bez czekania to jeden z perków lotu w klasie premium. 

Nie przejmujemy się tym jednak zbytnio – mamy mobilne karty pokładowe, podróżujemy tylko z bagażem podręcznym, więc omijamy całkowicie ten element lotniskowej procedury i udajemy się bezpośrednio do kontroli bezpieczeństwa i stanowisk odprawy paszportowej. Tu kolejne zaskoczenie – elektroniczne bramki odmawiają wpuszczenia nas dalej, nakazując powrót do stanowisk check-in. Jak wyjaśnia nam Pracownik pilnujący tego miejsca – taka jest procedura i koniec. Rozczarowanie. Po co odprawa online, skoro i tak każdy musi pokazać się na stanowisku odprawy? Wracamy i czekamy w niezbyt długiej, ale bardzo powolnej kolejce.

Kiedy nadchodzi nasza kolej na okazanie dokumentów, procedura znów ciągnie się w nieskończoność. Znudzeni, starając się zawiesić wzrok na czymkolwiek, w czasie wewnętrznych dyskusji pracowników za kontuarem, zwracamy uwagę na informację o inwigilacji w tym miejscu. Jak przeczytać możemy na malutkich standach, wszystkie rozmowy z pracownikami mogą być tu nagrywana. Dla naszej ochrony, rzecz jasna.

Po kilkunastu minutach, z papierowymi kartami pokładowymi, wracamy do bramek do kontroli bezpieczeństwa, pytając uprzednio Pracowników odprawy o lokalizację lounge. Dostajemy jedynie zdawkową informację, że można go znaleźć „za kontrolą paszportową”.

Przed startem

Odprawa bezpieczeństwa i paszportowa idą już jak po przysłowiowym maśle – dosłownie w kilka minut znajdujemy się w strefie sterylnej lotniska.

Tu spotyka nas kolejne rozczarowanie – mimo informacji przekazanych przez pracowników check-in, salonik nie przyjmuje pasażerów LOT, gdyż ten nie podpisał stosownej umowy. Kolejny element oferty LOT Upgrade okazuje się dla nas niedostępny.

Dzięki temu, mamy okazję sprawdzić ceny wody w lotniskowych sklepikach i knajpkach. Najtańszy napój który udało nam się znaleźć to półlitrowa butelka kosztująca 1,2€.

Świetną atrakcją, którą oferuje port lotniczy w Prisztinie odlatujących pasażerom, jest taras widokowy. Minusem są przebywające na nim spore grupy palaczy, które czynią to miejsce trudnym do wytrzymania dla kogoś, kogo ten zapach odstrasza.

Boarding 

Procedura wejścia na pokład, jak to się dzieje często w przypadku LOTu, jest opóźniona. Pracownicy pojawiają się przy bramkach długo po oficjalnym czasie rozpoczęcia boardingu, nie udzielając pasażerom żadnych informacji. Pomocy trudno też szukać w systemie informacyjnym lotniska – w nim też ani słowa o opóźnieniu, którego doświadczamy.

Ostatecznie, donośnym okrzykiem “Warsaw” i ruchem ręki Agentek gate zostajemy wezwani do podejścia do innego – sąsiedniego – stanowiska odprawy niż wskazane na monitorach lotniskowych. Tam nasze karty pokładowe są skanowane, a na pokład samolotu jesteśmy kierowani za plecami jednej z Agentek stojącej przy kontuarze stanowiska, przez drzwi oryginalnego stanowiska, w którym powinniśmy się boardować. Bardzo interesująca ścieżka boardingu.

W drzwiach samolotu wita nas Szef pokładu. To właśnie w tym momencie orientujemy się, że kabina klasy biznes została skrócona do trzech pierwszych rzędów, a my będziemy jej jedynymi lokatorami na dzisiejszym locie.

Po przewinięciu się pierwszej fali pasażerów, Steward częstuje nas napojami powitalnymi serwowanymi na tacy. Wybrać możemy spośród wody i soku pomarańczowego. 

Procedury przed odlotem są bardzo szybkie – komunikat „boarding completed” pada niespełna dziesięć minut po naszym wejściu do samolotu. W powietrze wzbijamy się niespełna kwadrans po planowanym czasie odlotu.

Kolejną ciekawostką naszego lotu powrotnego jest fakt, że w kokpicie zasiadają dwie Panie, a załogę kabinową stanowi dwóch Stewardów.

Fotele – klasa biznes w Embraer E170 LOT

Zgodnie z europejskim standardem, fotele w klasie biznes na krótkich lotach, obsługiwanych przez samoloty wąskokadłubowe, w niczym nie różnią się od tych w klasie ekonomicznej, z tą różnicą, że w klasie biznes możemy liczyć na zablokowane – wolne – miejsce obok. W przypadku naszego Embraera E170 z układem siedzeń 2-2, do dyspozycji pasażerów z przodu samolotu pozostaje więc cała przestrzeń od przejścia do okna.

Serwis w trakcie lotu

Krótko po wyłączeniu sygnalizacji „zacząć pasy” rozpoczyna się serwis. Na początek Purser rozkłada zasłonkę dzielącą klasę ekonomiczną od klasy biznes. Po chwili udaje się do pokładowej “kuchni”, gdzie przygotowuje posiłek, pytając nas uprzednio, czy mamy na niego ochotę, oraz jakie preferujemy napoje. Do samego końca tajemnicą pozostaje dla nas co zostanie nam zaserwowane. Pewne jest tylko to, że nie mamy żadnego wpływu ani wyboru w ramach tej części serwisu.

Po chwili, na naszych stolikach lądują papierowe „obrusiki”, a na nich pojawiają się tacki z jedzeniem. Chwilę później otrzymujemy przygotowane napoje, bez typowych, miniaturowych buteleczek z trunkami, poza buteleczkami zamówionego wina z bąbelkami.

Wybór dań na dzisiejszym locie jest tyleż odważny, co nie do końca oczywisty. Znajdziemy w nim dwie małe porcje dań, które generalnie sprawdziłyby się doskonale w roli przystawek. Pierwsza z nich, przy braku opcji alternatywnych, jest bardzo odważna, ze względu na kontrowersyjny charakter jej głównego składnika – śledzia. Sama ryba jest świeża i sprężysta. Oprócz oczywistości, trudno nam zgadnąć co stanowi główną część podanych z nią dodatków. Po dyskusji, dochodzimy do wniosku, że było to najprawdopodobniej posiekane w drobną kostkę i marynowane jabłko, ale pewności co do tego nie mamy.

Drugi element posiłku to szynka w typie szwarcwaldzkim z rozpadającymi się roladkami warzywnymi, których centrum stanowi serce karczocha, zewnętrzną otulinę cukinia, a środek to melanż papryki i bakłażana. Szkoda, że ten ostatni nie został przed podaniem obrany ze skórki, która była twarda i dawała bardzo nieprzyjemne odczucie w ustach. Dodatkiem do dania był gęsty, słodko-słony sos. Ostatnim elementem na tacy był mały wafelek „Grześki”.

Po podaniu tac i napoi, Szef Pokładu zaoferował też wybór pieczywa z koszyczka.

Z naszych wcześniejszych krótkodystansowych rejsów w klasie biznes na pokładzie LOTu pamiętamy, że wraz z posiłkiem, na tacy lądowała również mała karteczka – menu, opisująca szczegółowo serwowane danie. Tym razem jej nie otrzymaliśmy. Nie wiemy, czy na zawsze została usunięta z serwisu, czy tylko przez przypadek nie znalazła się na naszych tacach.

Toaleta

Dla pasażerów klasy biznes przewidziano osobną toaletę z przodu samolotu, przy kokpicie. Jak to w przypadku małych, wąskokadłubowych samolotów, było to małe pomieszczenie bez specjalnych dodatkowych udogodnień.

Lądowanie w Warszawie (WAW)

Lądowanie w Warszawie odbyło się w deszczu, przy niskiej podstawie chmur. Na chwilę po zejściu poniżej ich poziomu samolot wpadł w strefę turbulencji, więc pasażerowie mieli okazję doświadczyć wrażeń jak w lunaparku. Samo przyziemienie za to było bardzo łagodne i gładkie, bez większych perturbacji. Mimo opóźnienia wylotu, na miejsce dotarliśmy przed czasem rozkładowym.

Podsumowanie

Mamy mieszane uczucia co do samej oferty LOT Upgrade, jak i do serwisu w klasie biznes LOT. Zacznijmy od oferty upgrd – pasażerowie powinni być uprzedzeni o niedostępności poszczególnych elementów oferty na ich lotach – braku dedykowanego stanowiska odprawy, braku dostępu do saloniku, braku szybkiej ścieżki procedur lotniskowych. W klasie biznes, na locie którego oficjalny „block time” wynosi dwie i pół godziny, spodziewalibyśmy się nieco większego posiłku, z przynajmniej dwoma opcjami zestawów do wyboru. Szczerze mówiąc, na tym locie liczyliśmy nawet na ciepły posiłek. 

Jak wspominaliśmy wcześniej, ofertę LOT Upgrade znacznie uatrakcyjniłyby niewielkie modyfikacje, w postaci respektowana limitu bagażu z klasy biznes lub dodatkowych mil, wynikających z podwyższenia klasy podróży.

W przypadku naszego lotu z Prisztiny, byliśmy nieco rozczarowani tym, co w ramach LOT Upgrade zaoferował nam nasz narodowy przewoźnik.

Galeria

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

×

Polub nas na Facebooku!