Skip to main content

Recenzja: LOT – Klasa Biznes w Boeing B737 Warszawa-Radom – Rzym – Warszawa-Radom

Pierwsza wizyta i lot na otwartym ponownie lotnisku Warszawa-Radom pozostawiły po sobie bardzo mieszane uczucia. Mimo wszystko, korzystając z jednej z wielu promocji naszego narodowego przewoźnika, postanowiliśmy po kwartale sprawdzić, czy zaadresowano problemy, które zostały opisane w pierwszym artykule.

Przed zakupem

W celu urozmaicenia scenariusza podróży z RDO postanowiliśmy zakupić bilet do Rzymu Fumicino (FCO) w klasie ekonomicznej. Zmodyfikowaliśmy też plany dotarcia do samego Radomia. Zdecydowaliśmy się na samochód, planując sprawdzić jak mają się usługi parkingowe przy samym lotnisku. Ich rozsądna, w porównaniu z innymi krajowymi lotniskami cena dodatkowo ułatwiła nam decyzję.

Przed wylotem

Zanim jeszcze wyruszyliśmy w naszą podróż zauważyliśmy, że opcja „aukcji” upgrd do klasy biznes na locie do Rzymu ma bardzo rozsądną cenę. W takiej sytuacji nie było innego wyjścia – musieliśmy zobaczyć jak przebiegnie ten proces. Tu bez zaskoczeń – podobnie jak w opisywanym wcześniej procesie przed lotem z Prisztiny do Warszawy – wszystko szło według ustalonego schematu. Jedyna śmieszna sytuacja, która miała miejsce w przypadku lotu do Rzymu, to moment, w którym zaproponowana przez nas kwota po pewnym czasie okazała się niższa, niż ta minimalna do zaoferowania. Wyniknęła ona ze zmieniającego się w tym czasie dość dynamicznie kursu walut – tym razem na naszą korzyść!

Ostatecznie, na trzy dni przed podróżą otrzymaliśmy informację o przyjęciu naszej oferty i upgrd do klasy biznes na trasie RDO-FCO.

Wyjazd do Włoch zaplanowaliśmy jako nieco dłuższą wycieczkę, będziemy więc mieli okazję sprawdzić jak mają się sprawy w temacie checkowania bagażu rejestrowanego.

Parking na lotnisku Warszawa-Radom (RDO)

Na lotnisko w Radomiu docieramy z niemal dwugodzinnym wyprzedzeniem w stosunku do rozkładowego czasu naszego lotu. Mamy więc czas na spokojne zaparkowanie auta, rozejrzenie się na miejscu i nieśpieszne procedury lotniskowe.

Pierwsze zaskoczenie – spora część parkingu przed samym terminalem jest wyłączona z użytku. Drugie zaskoczenie – pozostała przestrzeń parkingowa – zarówno na parkingu P1 jak i P2 jest w większości zajęta. Nie mieliśmy oczywiście problemu ze znalezieniem miejsca, ale tak duża ilość zajętych miejsc to ciągle zaskoczenie.

Przed wyruszeniem w drogę do terminala (parkujemy na tańszym parkingu P2, oddalonego jedynie o kilkadziesiąt metrów dalej od terminala niż parking P1), staramy się znaleźć informację na temat czasu, jaki będziemy mieli na wyjazd po opłaceniu parkingu, ale nigdzie nie udaje nam się jej zlokalizować – zatem loteria w tej materii.

Lot Warszawa-Radom – Rzym

Linie: LOT
Lot: LO 2205
Trasa: RDO – FCO
Samolot: Boeing B737
Klasa: C (biznes)
Czas planowy: 13.30 – 15.40
Długość lotu: 2 godziny 10 minut

Check-in i kontrola bezpieczeństwa

Terminal radomskiego lotniska cały czas sprawia wrażenie niemal opuszczonego. Trzy stanowiska odprawy bagażowej LOTu czekają na chętnych – kolejek brak. Formalności z rejestracją bagażu trwają moment i przebiegają w miłej atmosferze. W ramach wyjątku, jako niezapomnianą pamiątkę, prosimy również o wydrukowanie papierowych kart pokładowych, mimo, że te w wersji elektronicznej mamy już na telefonach.

Po oddaniu bagażu, czas na jedną z największych bolączek radomskiego lotniska – kontrolę bezpieczeństwa.
Zaskoczenie pierwsze – ciągle brak tu szybkiej ścieżki kontroli (fast-track) dla pasażerów klasy biznes.
Zaskoczenie drugie – mimo zainstalowania specjalnych bramek z wbudowanymi skanerami kart pokładowych, procedurę tę wykonuje umundurowana Pani przy użyciu ręcznego skanera.
Zaskoczenie trzecie – znów czeka na nas kolejka na niemal pół godziny.
Zaskoczenie czwarte – oszukiwanie pasażerów przez zarządcę lotniska w sprawie braku konieczności wyjmowania z bagaży elektroniki podczas kontroli, które było opisywane w przypadku poprzedniej recenzji ma charakter stały i systemowy. Obsługująca przygotowanie bagaży do prześwietlenia Funkcjonariuszka najpierw pół-żartem, a później już całkiem na serio informuje nas, że informacje w formie plakatów sobie, a rzeczywistość sobie – elektronikę należy wyjąć i nie ma od tego odwołania. Piękny strzał w stopę zarządcy lotniska – dzięki takiemu „malowaniu trawy na zielono” całość procedur wydłuża się, co potęguje efekt wydłużającej się kolejki.

Boarding

Przed boardingiem, staramy się skorzystać z nieczynnego poprzednim razem źródła wody pitnej. Niestety, mimo zainstalowania samego urządzenia, cały czas nie jest ono sprawne, funkcjonalne i dostępne dla pasażerów. Przypominamy – lotnisko w Radomiu nie potrafiło zrealizować tak prostego ułatwienia dla pasażerów przez trzy miesiące, kwartał.

Jesteśmy więc skazani na zakup napojów. Może ta sytuacja jest wyjaśnieniem opieszałości w realizacji tak wydawałoby się trywialnej sprawy jak udostępnienie reklamowanego powszechnie źródła wody pitnej.

Jesteśmy w Radomiu, więc i w maszynie vendingowej dzieją się rzeczy dziwne. Te same rodzaje napojów mają różne oznaczenia cenowe. Niestety, chętni na tańszą butelkę życiodajnego płynu rozczarują się sromotnie, próbując skorzystać z korzystniejszej oferty. „Cenówki” to jedno, możliwość wybrania oczekiwanej ceny z menu systemu sprzedażowego to zupełnie inna sprawa.

To ciągle nie koniec zaskoczeń na lotnisku Warszawa-Radom przed naszym lotem do Rzymu. Podczas opisywanego pierwszego wylotu z tutejszego lotniska klasą biznes LOTu operator nie świadczył tu żadnych usług premium, więc lot w wyższej klasie podróży nie miał większego sensu. Jednym z przykładów, który przytaczaliśmy był brak pierwszeństwa wejścia na pokład dla osób lecących w przedniej części kabiny.

Jakież było nasze zaskoczenie, kiedy na niemal kwadrans przed planowaną godziną boardingu w terminalu rozległ się komunikat o rozpoczęciu wejścia na pokład dla pasażerów klasy biznes. Sytuacja ta wiąże się jednak z kilkoma problemami.
Po pierwsze, nie spodziewając się wcześniejszego boardingu jesteśmy akurat w innej części terminalu, więc dotarcie do bramki zajmie nam chwilę.
Po drugie – najlepsi specjaliści oddelegowani przez operatora lotniska do zarządzania nim zdecydowali, że jedyny odlatujący o tej porze samolot odprawiany będzie z bramki numer sześć. Los chce, że bramka ta skonstruowana została tak, aby bez problemu mogła służyć zarówno jako gate części Schengen, jak i po odpowiednim przearanżowaniu drzwi, jako gate w strefie Extra-Schengen. Obudowane „klatką” miejsce, przy dość zapełnionym samolocie, powoduje, że dotarcie do wyjścia jest dla każdego uprawnionego pasażera, który nie stoi w jej wnętrzu, oczekując na wejście na pokład w zasadzie niemożliwe.

Dla jasności – w terminalu jest sporo innych bramek, pozbawionych tej funkcjonalności, co pozwoliłoby na swobodny dostęp do usługi priorytetowego boardingu pasażerom w dużo łatwiejszy sposób. Mimo wszystko, zdecydowano się na realizację lotu z tego konkretnego gate’u.

Po odstaniu swojej kolejki na radomskim lotnisku, na płycie postojowej wita nas kolejny raz piękna pogoda, oraz spacer do samolotu – rzecz, która avgeekom nie znudzi się pewnie nigdy.

Po wejściu na pokład okazało się, że na naszym locie klasa biznes zapełniona jest w połowie.

Szybki rzut oka na fotele – coś się tu zmieniło. Na oparciach poprzedzających foteli odnotowaliśmy nieobecne do tej pory uchwyty na kubki i szklanki, a nawet małe butelki, z których korzystać można bez otwierania stolików. Proste, funkcjonalne i użyteczne udogodnienie dla wszystkich.

Po otwarciu stolika środkowego fotela, naszym oczom ukazała się kolejna nowość – podstawka na smartfona lub tablet. To „ulepszenie” rodzi jednak więcej pytań. Dlaczego tylko na środkowym stoliku? Dlaczego tak nisko? Dlaczego to tak tandetna, nieobrobiona, niewykończona część wydrukowana na drukarce 3d? Jak w obecności tego „czegoś” postawić na stoliku tackę z posiłkiem? Odpowiedzi nie spodziewamy się uzyskać.

Przy fotelach zainstalowano również gniazda elektryczne. Bardzo przydatna, szczególnie na dłuższych rejsach fukcjonalność. Cóż z tego, skoro brak w nich prądu? Indagowany w sprawie Steward starał się nawet zająć sprawą – w każdym razie takie sprawiał wrażenie – niemniej, nic z tego, przez cały lot gniazda pozostały nieaktywne.

Chwila na rozejrzenie się minęła, większość pasażerów znalazła już swoje miejsca. Rozpoczął się serwis przed wylotem. W ramach welcome drinka pasażerowie klasy biznes mogli napić się wody, bądź soku pomarańczowego, serwowanych w plastikowych szklankach.

Po niezbędnych czynnościach przygotowawczych, ruszamy w kierunku pasa startowego, aby rozpocząć drogę ku słonecznej Italii.

Serwis w trakcie lotu

Kiedy po niespełna dziesięciu minutach od startu wyłączona zostaje sygnalizacja „zapiąć pasy”, rozpoczyna się serwis w przedniej części kabiny.

Podczas nakrywania stolików, nasi współpasażerowie, wyraźnie niezadowoleni, pytają Szefową Pokładu – nieco zbyt głośno – o to, dlaczego kabina klasy biznes nie jest oddzielona od reszty pokładu zwyczajową zasłonką. Purserka wyjaśnia im, że ten model Boeinga B737 posiada zasłonkę dającą się przesunąć jedynie do trzeciego i kolejnych rzędów, a na dzisiejszym locie klasa biznes składa się jedynie z dwóch rzędów. Odpowiedź zostaje przyjęta, choć bez zadowolenia.

Przed podaniem posiłku, Purserka zbiera zamówienia na napoje, oraz indaguje wszystkich pasażerów klasy biznes, czy to oni zamawiali opcję wegetariańską. Nikt nie przyznaje się do wyboru takiej opcji.

Całość dań serwowana jest na tacach przynoszonych bezpośrednio z galley. Niestety, podczas podawania pieczywa z koszyczka, jedna z pasażerek z pierwszego rzędu, uznaje, że dobrym pomysłem będzie urządzenie sobie własnoręcznego przeglądu dostępnych opcji. Fakt ten sam w sobie jest dość osobliwy, natomiast sytuacja, w której Stewardessa po jej zaistnieniu uznała za dobry pomysł serwowanie takiego pieczywa reszcie pasażerów jest delikatnie mówiąc – zaskakujący.

W odróżnieniu od lotu do Paryża, na locie do Rzymu – niewiele krótszym niż ten pierwszy – serwowane są jedynie zimne przekąski, a nie dania ciepłe.

Tym razem trafia nam się LOTowski evergreen, czyli śledź i szynka dojrzewająca, a konkretnie, według menu – roladka z cukini i szynka dojrzewająca z kremem balsamicznym oraz śledź z sałatką warzywno-owocową.

Dobór dań do tego duetu zawsze nas zastanawiał – zarówno śledź jak i dojrzewająca szynka w naszym mniemaniu są smakami raczej specyficznymi, niekoniecznie trafiającymi w najbardziej popularne gusta. Mimo wszystko zestaw ten trzyma się w LOTowskim menu mocno od lat.

Część śledziowa dania jak zwykle jest poprawna i smaczna – podana na chłodno, ale nie zupełnie zimna, z jędrną i soczystą rybą, oraz pasującą do niej sałatką.

Większy zgrzyt mamy tym razem z częścią warzywno – szynkową. Po pierwsze, podane nam porcje dość znacznie różnią się od siebie wizualnie. Po wtóre zaś, oprócz aromatycznej szynki, reszta dania ma w sobie bardzo mało wyraźnego smaku. Sosu, który zazwyczaj wzbogaca jednak smak warzyw, jest jak na lekarstwo.

Dalsza część lotu przebiega w spokojnej atmosferze. Jedynym problemem jest jak zwykle kolejka ustawiająca się do przedniej toalety, nad czym zupełnie nie panuje Personel Pokładowy.

W ramach serwisu, oprócz napoi, po serwisie głównym, pasażerowie klasy biznes mają również możliwość skorzystania ze słodkich i słonych przekąsek. Zaoferowano nam pestki dyni w czekoladzie, oraz łuskane migdały.

Warto również odnotować fakt, że zgodnie z rozpoczętą współpracą pomiędzy LOT a krośnieńską hutą szkła Krosno Glass, na pokładzie podczas naszego rejsu napoje serwowane były już w nowych kieliszkach i szklankach.

Rozrywka

Ciekawą sprawą jest oferowanie przez LOT systemu rozrywki pokładowej dostępnego przez połączenie WiFi. W jaki sposób pracownicy linii, odpowiedzialni za ten feature mogą spać spokojnie, mając świadomość, że proponują pasażerom intensywne korzystanie z ich podręcznych urządzeń, nie oferując jednocześnie dostępu do prądu? Nie wiemy, ale się domyślamy.

Na lotnisku w Rzymie Fumicino lądujemy przed czasem. Niestety, cały uzyskany czas tracimy na bardzo długą procedurę podłączenia rękawa. Mimo wszystko – witamy w Rzymie!

Lot Rzym – Warszawa-Radom

Linie: LOT
Lot: LO 2205
Trasa: FCO – RDO
Samolot: Boeing B737
Klasa: C (biznes)
Czas planowy: 16.40 – 18.50
Długość lotu: 2 godziny 10 minut

Check-in i kontrola bezpieczeństwa

Pierwszy problem podczas lotu powrotnego dosięgnął nas zanim jeszcze przekroczyliśmy próg rzymskiego lotniska. LOT w żadnym miejscu nie informuje pasażerów, z którego terminala odlatują jego samoloty. Za radą znajomych, którzy podróżowali na tej trasie wcześniej, udajemy sie do terminala trzeciego, z którego operowane są jednak głównie loty poza strefę Schengen. Zgodnie z przypuszczeniami i informacjami na tablicy odlotów, nic nie wskazuje na to, aby LOT operował z tego miejsca.

Niestety, wśród informacji na temat linii latających z terminala 1, również brak jakichkolwiek znaków wskazujących, że nasz narodowy przewoźnik ma tutaj jakiekolwiek loty.

Sprawę rozwiązuje dopiero wizyta przy stanowisku informacji lotniskowej, gdzie uzyskujemy informację, że LOT operuje z terminala pierwszego.

Odprawa bagażowa idzie w iście włoskim, nieśpiesznym tempie. Po kilku minutach otrzymujemy karty pokładowe, oraz adnotację na jednej z nich na temat dostępu do lounge’a.

Prawdziwe cuda zaczynają się jednak przed kontrolą bezpieczeństwa. Okazuje się, iż mimo zapewnień w reklamach swojej klasy biznes, również na lotnisku w Rzymie LOT nie zakontraktował dla swoich pasażerów premium szybkiej ścieżki (fast-track) kontroli bezpieczeństwa. Dwie obsługujące to przejście, rzutkie Włoszki starają się nam wyjaśnić i udowodnić, że w ich dokumentach wyraźnie napisano, że LOT nie opłaca tej usługi, ale my możemy z niej skorzystać albo po opłaceniu kosztów w wysokości siedmiu euro, albo po wykazaniu się statusem Star Alliance Gold.

Nasze identifykatory programu lojalnościowego są zazaczone na kartach pokładowych, więc bez problemu zostajemy koniec końców przepuszczeni do krótkiej kolejki, niemniej, strzegące tego przejścia Pracownice jeszcze przez dłuższy czas tłumaczą nam, że zostaliśmy tu wpuszczeni nie ze względu na podróż w klasie biznes LOTu, ale tylko i wyłącznie ze względu na status Gold w programie lojalnościowym linii zrzeszonej w Star Alliance, uprawniający do skorzystania z fast-track.

O dziwo, na lotnisku w Rzymie, bez dodatkowych plakatów i informacji, pasażerowie mogą pozostawić w swoich bagażach całą elektronikę, co czyni całą procedurę kontroli bezpieczeństwa szybką i bezproblemową. Da się? Da się. Może ktoś z Radomia powinien odwiedzić to miejsce i sprawdzić, jak na prawdę powinno się realizować tę usługę.

Salonik biznesowy Prima Vista Lounge

Przed lotem mamy możliwość spędzenia czasu w saloniku kontraktowym Prima Vista. Jest to niewielka przestrzeń, podzielona na kilka mniejszych pomieszczeń, w której aż kipi od ludzi. Trudno tu znaleźć miejsce siedzące, o swobodnej pracy czy konsumpcji nawet nie wspominając.

Mimo wszystko, do dyspozycji gości oddano bufet z kilkoma typowo włoskimi daniami ciepłymi – różnego rodzaju makarony oraz pizze w kawałkach, a także wybór warzyw i owoce.

Największym zaintersowaniem cieszy się jednak bar, serwujący nie tylko proste alkohole, ale również drinki mieszane, oraz rzecz jasna pyszną, włoską kawę.

Boarding

Do bramki, z której odbywać się ma boarding naszego samolotu docieramy na kilka minut przed planowanym czasem rozpoczęcia tego procesu. Nic jednak nie wskazuje, aby wszystko miało się zadziać zgodnie z planem. Pracownicy obsługi nerwowo biegają w kierunku rękawa, znikają na dłuższe chwile, pojawiają się rotacyjnie – dzieją się rzeczy dziwne.

Po kilkunastu minutach od planowanego rozpoczęcia boardingu, w sposób bardzo chaotyczny pasażerowie zaczynają być wpuszczani do jetbridge’a. O priorytetowym wejściu na pokład możemy zapomnieć.

Nie jest to jednak nic wielkiego w stosunku do faktu, że za chwilę czeka nas kolejne opóźnienie i kolejne miejsce, w którym pasażerowie zostają zatrzymani przed wejściem do samolotu. Tym razem oczekiwanie znów trwa kilkanaście minut, po czym bez żadnego wyjaśnienia i szczegółów, blokada zostaje zdjęta i tłum ludzi, tym razem już ostatecznie, udaje się do wnętrza samolotu.

Tym razem klasa biznes składa się jedynie z jednego rzędu. Procedura wygląda podobnie jak na locie z Polski – po zboardowaniu większości pasażerów, Szefowa Pokładu serwuje gościom lecącym z przodu napoje powitalne – znów są to woda i sok pomarańczowy.

Formalności przed odlotem trwają tym razem zaskakująco szybko. Po kilkunastu minutach jesteśmy już w powietrzu.

Serwis w trakcie lotu

Po wyłączeniu sygnalizacji „zapiąć pasy” rozpoczyna się serwis według znanej choreografii – po zebraniu zamówień na napoje, Purserka podaje pasażerom posiłek na jednej tacce przynoszonej bezpośrednio z pokładowej kuchni (galley).

Tym razem, dla odmiany, nowy dla nas zestaw – kurczak wędzony z musem jabłkowo-chrzanowym, sałatka z kaszą pęczak, warzywami i serem mozarella. To miła odmiana od śledzia i szynki dojrzewającej. Jedzenie jest smaczne, choć ze swojej strony sugerowalibyśmy podniesienie wrażeń smakowych przez zwiększenie ilości chrzanu w musie towarzyszącym części mięsnej posiłku.

Tym razem Szefowa Pokładu staje na wysokości zadania i przez większość lotu, a szczególnie podczas posiłku, odsyła wszystkich pasażerów z klasy ekonomicznej chcących skorzystać z toalety w przedniej części samolotu, do tej znajdującej się w tylnej jego części.

Lot upływa nam spokojnie – jedyną rzeczą wartą odnotwania jest fakt dziwnego oznaczenia przekąsek serwowanych w klasie biznes. Pierwszy raz zauważamy, że będące od jakiegoś czasu w ofercie LOTu pestki dyni w czekoladzie mają na opakowaniu adnotację, że jest to „próbka ofertowa”.

Lądowanie w Radomiu

Lądowanie na lotnisku Warszawa-Radom odbywa się o czasie rozkładowym. Znów towarzyszy nam tu piękna, wieczorna pogoda. W takich okolicznościach spacer z samolotu do sali odbioru bagażu na zewnątrz, wzdłuż całego terminalu nie powinien sprawiać nikomu kłopotu, niemniej, w związku z zapowiadanym utrzymaniem rejsów do Paryża i Rzymu w sezonie zimowym, należałoby się zastanowić, czy jest to najlepsza opcja, kiedy warunki pogodowe będą mniej sprzyjające.

Wartym odnotowania jest również fakt, że lotnisko Warszawa-Radom jest jednym z nielicznych, na których honorowane są priorytetowe zawieszki bagażowe. Nasze walizki pojawiły się na taśmie bagażowej jako jedne z pierwszych.

Podsumowanie

Po kolejnej eskapadzie z kolejnego „warszawskiego” lotniska, możemy sobie chyba pozwolić na nieco bardziej ogólne podsumowanie. Oferta LOTu z Radomia w klasie biznes nie ma w sobie praktycznie żadnego elementu premium, a już na pewno nie w części naziemnej. Długie kolejki do kontroli bezpieczeństwa, oszukiwanie pasażerów w sprawie konieczności wyjmowania elektroniki, brak lounge’a, ba, brak nawet dostępu do bezpłatnej wody pitnej, dziwaczny sposób wyboru gate’ów przed lotami w ramach strefy Schengen – problemów i niezrozumiałych decyzji wymieniać by można bez liku. Część z nich leży w gestii linii lotniczej, część jest w rękach operatora lotniska. Biorąc pod uwagę, że to firmy państwowe, rasowe czempiony, to, czego doświadczyliśmy po ponad kwartale od uruchomienia operacji lotniczych z Radomia, nie napawa nas nadzieją na rychłą poprawę.

Loty z Radomia w klasie biznes pozostaną zatem zapewne na dłuższy czas wyłącznie kwestią fanaberii i bardzo niszowych potrzeb, bardzo wąskiego grona podróżnych. A szkoda.

Post Scriptum

Zapytaliśmy LOT o kwestię fast tracka – usługi dostępnej i świadczonej na rzymskim lotnisku FCO. W odpowiedzi, jak to zwykle, obok tematu, obsługa operatora lotniczego odpowiedziała nam, że usługa ta nie jest dostępna dla pasażerów korzystających z LOT Upgrade. Problem w tym, że nie jest ona udostępniana na lotnisku w Rzymie przez LOT nawet osobom, które wykupiły podróż w klasie biznes bez licytowania podwyższenia klasy podróży.


Galeria

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

×

Polub nas na Facebooku!