Skip to main content

Recenzja: IHG One Rewards – Crowne Plaza Frankfurt Congress Hotel, Frankfurt

Aby mieć absolutną pewność, że zdążymy na nasz długo wyczekiwany lot do Japonii z niemieckiego Franfkurtu nad Menem, postanowiliśmy do tego lotniczego hub’u polecieć już dzień wcześniej.

Tworzyliśmy w głowach różne scenariusze, co ewentualnie mogłoby pójść nie tak w trakcie naszej podróży do Kraju Wschodzącego Słońca, jednak w żadnym z nich nie przewidzieliśmy tego, co może nas spotkać w obiekcie będącym przedstawicielem flagowej marki IHG – Crowne Plaza.

Przed przyjazdem

Nasz pomysł na hotel przesiadkowy tym razem był prosty – blisko lotniska, blisko komunikacji publicznej, oczywiście obiekt sieciowy. Po analizie dostępnych opcji zdecydowaliśmy się na Crowne Plaza Frankfurt Congress Hotel – nie tylko realizował wszystkie nasze założenia, ale na dodatek nie brakowało w okolicy restauracji i sklepów, ale niejako w ramach bonusu według informacji ze strony obiektu mogliśmy się tu cieszyć dostępem do basenu. Nie mając najmniejszego pojęcia na temat czekających nas „atrakcji”, zarezerwowaliśmy w Crowne Plaza Frankfurt pokoje nie tylko na noc przed wylotem, ale także na noc po przylocie.

Po przyjeździe

Realizując pierwotne założenie wcześniejszego przylotu – wybieramy poranny rejs do Frankfurtu. Po wylądowaniu, odbiorze bagażu i podróży komunikacją miejską, do hotelu czeka nas już tylko kilkuminutowy spacer. W recepcji pojawiamy się w okolicach południa. Zblazowany i kompletnie niezainteresowany gośćmi Recepcjonista, zaangażowany w emocjonalną dyskusję z kolegą, bez sprawdzenia czegokolwiek informuje nas w trybie przypominającym odganianie irytującej muchy, że check-in w tym hotelu zaczyna się od godziny piętnastej. Byliśmy co prawda przygotowani na brak dostępności pokoi od ręki, ale na tego typu zachowanie już nieco mniej.

Mimo wszystko postanawiamy zaakceptować sytuację – mamy sporo rzeczy, którymi możemy się zająć. Znajdujemy wygodne miejsce w lobby i dajemy się wciągnąć w wir pracy.

W trakcie naszego oczekiwania do kontuaru recepcyjnego podchodzą co jakiś czas nowoprzybyli goście. O dziwo, większość z nich, po krótkiej chwili otrzymuje karty-klucze i udaje się w kierunku wind.

Po nieco ponad godzinie decydujemy się na ponowną wizytę w recepcji. Tym razem ten sam recepcjonista, po raz kolejny odmawia nam rejestracji, a po drobnym nacisku z naszej strony informuje nas, że wcześniejszy dostęp do pokoju kosztuje kilkanaście euro. Nie mamy problemu z dopłatą, dopytujemy jednak, czy to standardowa w tym hotelu procedura obsługi gości legitymujących się najwyższym (Diamond Elite) statusem w programie lojalnościowym IHG One Rewards.

Od tego momentu wydaje się, że Recepcjonista zaczyna nas wreszcie traktować jak ludzi. Nie wdając się w szczegóły bardzo nieprofesjonalnie, żeby powiedzieć – niegrzecznie, prowadzonego procesu rejestracji, Recepcjonista jest kilkukrotnie doprowadzany do „porządku” przez swojego kolegę, z którym głośno, przy gościach, żywiołowo dyskutują na temat przynależnych ze względu na status przywilejach. Ostatecznie, po kilkunastu minutach (sic!), dostajemy możliwość wyboru jednego z przywilejów – tradycyjnie decydujemy się na wybór śniadania. Panowie Recepcjoniści jeszcze chwilę głośno spierają się, czy napój powitalny to nagroda dla każdego posiadacza statusu Diamond, czy nie. Nie chcąc już słuchać kolejnej tyrady, prosimy o karty-klucze, z którymi ruszamy na dziesiąte piętro.

Pokój – standardowy z jednym łóżkiem queen 1009 (one queen bed standard)

Nasz pokój, to standardowa oferta hotelu z jednym łóżkiem. Pomieszczenie wygląda na niedawno odnawiane. Jest przyzwoitych rozmiarów, oferuje wygodne łóżko, małą kanapę, lub jeśli ktoś woli wielki fotel, a także blat, pełniący również rolę biurka.

Jest tu również lodówka, czajnik, oraz kubki polskiej produkcji.

Nieco mniej „świeżo” wygląda łazienka, ale na dobrą sprawę, poza byciem nieco w tyle w podążaniu za trendami i jej nie mamy nic do zarzucenia.

Największą atrakcją dla nas jest widok z okna. Przy pogodzie, która towarzyszyła nam podczas pobytu można było ulec wrażeniu że hotel znajduje się raczej u podnóża gór, a nie nieopodal jednego z największych lotnisk w Europie. Dodatkowym plusem dla nas była możliwość obserwowania samolotów w ostatniej fazie podejścia do lądowania.

Rekreacja, wypoczynek

W ramach oferty sportowej, hotel udostępnia gościom salę ćwiczeń, sauny oraz basen. Po chwili zastanowienia należałoby raczej napisać – udostępniał. Mimo dokładnego sprawdzania informacji od hotelu przed przyjazdem, po dotarciu na miejsce okazało się, że basen jest nieczynny. Udało nam się co prawda zrobić tam kilka zdjęć, ale to raczej wynik kolejnego zaniedbania obsługi – pozostawienia otwartymi drzwi łączących basen z salą ćwiczeń. Od czasu naszej wizyty na stronie hotelu pojawiła się informacja o permanentnym wyeliminowaniu basenu z oferty hotelu.

Zarówno sucha jak i mokra sauna (hammam) działały i zapewniały odpowiednią temperaturę oraz wilgotność. Podobnie ma się sprawa z całą strefą saun – wszystko było z nią w najlepszym porządku.

Sala ćwiczeń z widokiem na basen, mimo, że niewielka, pozwalała wykonać treningi zarówno aerobowe jak i siłowe.

Śniadanie

Pierwszy posiłek dnia w Crowne Plaza Frankfurt to początek ciągu wydarzeń, które mimo naszego hotelowego doświadczenia, uznać należy za wyjątkowe.

W lobby zjawiliśmy się dokładnie w chwili, kiedy według informacji śniadanie powinno się rozpoczynać. Niestety, nigdzie w okolicach pomieszczeń restauracyjnych nie było nawet śladu po obsłudze. Upływały kolejne minuty, przybywało gości liczących na posiłek, a światła w salach pozostawały wygaszone. Niemal kwadrans po czasie zjawiła się Pracownica, która usiadła za kontuarem recepcji restauracji. Gestem ręki, bez słowa przywołała gości. Jako jedni z pierwszych w kolejce, zostaliśmy jednak zatrzymani z informacją, że nie ma nas na liście gości korzystających ze śniadania. Nie pierwszy to raz, spotkaliśmy się z taką sytuacją wielokrotnie – prosta wymiana informacji między recepcją a restauracją to nierzadko spotykany problem. Tym razem było jednak nieco inaczej. Pani z recepcji śniadaniowej przeszła do głównej recepcji hotelu, aby po powrocie w bardzo obcesowy sposób kazać nam udać się do tejże i załatwić sprawę, gdyż nie ma nas na liście gości. Tym razem nie chodziło jednak o listę „śniadaniową”, ale o listę gości mieszkających w hotelu w ogóle. Na odchodne Pani recepcjonistka „śniadaniowa” posłała jeszcze kilka niecenzuralnych słów komentarza w naszą stronę w języku Goethego, sądząc najprawdopodobniej, że ich nie zrozumiemy.

W głównej recepcji tymczasem rozpoczynał się jeszcze większy festiwal absurdu a’la hotelier. Po długuich poszukiwaniach w hotelowych systemach Pan Recepcjonista poinformował nas, że nie jesteśmy zarejestrowani jako goście, a nasza rezerwacja została oznaczona jako „no show”. Zdziwieni, zapytaliśmy jak to możliwe, że mamy karty-klucze, które działają, oraz dostęp do pokoju? Recepcjonista próbował dociekać, który z jego kolegów nas tak „ugościł”, oraz obiecał rozwiązać problem. Przeprogramował nasze klucze, odprowadził nas na śniadanie, na które ostatecznie zostaliśmy wpuszczeni. Zdziwienie i opad szczęki pozostało. Ale to nie koniec tej historii. Wróćmy jednak na chwilę do śniadania.

Oferta bufetowa była dość skromna głównie pod względem jakościowym – oferowane wędliny, sery i dania ciepłe były raczej słabej jakości. Podobnie sprawa miała się w zakresie wygody użytkowania samego bufetu – wąskie przejścia przygotowane były raczej na ruch jednokierunkowy. Próbujący skompletować swoje talerze goście wpadali na siebie, dochodziło do wielu wypadków, w których talerze lądowały na blatach i podłodze. Biorąc pod uwagę, że w restauracji spędziliśmy raptem kilkadziesiąt minut, wydaje się, że warto byłoby nad tym zagadnieniem popracować.

Podczas wyjazdu

Kolejną porcję niezapomnianych wrażeń hotel dostarczył nam przy podczas wyjazdu. Chcąc zamknąć wszelkie formalności przed opuszczeniem hotelu, obsługujący nas, kolejny Recepcjonista z wielkim zdziwieniem zanotował naszą chęć wyjazdu – przecież dopiero co się zacheckowaliśmy! Okazuje się, że „poranny” Recepcjonista, zamiast naprawić błąd kolegi, który nie zarejestrował naszego przyjazdu w dniu poprzednim, stworzył po prostu nową rezerwację na dzień, w którym nie chciano nas wpuścić na śniadanie i w ten sposób umieścił w dotychczasowym pokoju, oraz „zorganizował” pierwszy posiłek dnia. Kiedy przyszło do płacenia, nasza niechęć do ponownego płacenia za – z naszej perspektywy – tę samą noc, była dla nas oczywistością, ale widocznym zaskoczeniem dla Recepcjonisty. Podobne zdziwienie na twarzy Obsługi wywołał fakt, że zakwestionowaliśmy doliczoną nam opłatę za śniadanie – jeden z nielicznych przywilejów naszego statusu w programie IHG One Rewards. Ostatecznie, po wielu kombinacjach, udało nam się wyjść z hotelu płacąc tylko za jedną noc, choć bez pewności, że nie zostaniemy obciążeni innymi wyimaginowanymi kosztami po wymeldowaniu. W Crowne Plaza Franfkurtu Congress Hotel nie zdziwi nas już nic.

Obsługa

Obsługa w opisywanym hotelu to wyżyny chaosu i niekompetencji. Aż trudno uwierzyć jakimi dodatkowymi kosztami – nie tylko finansowymi – obciążani są goście tego obiektu, który miana hotelu nigdy nie powinien nosić.

Podsumowanie

Wcześniejszy przylot do Frankfurtu przed podróżą do Japonii miał nam zapewnić spokojny start długo wyczekiwanej podróży. Crowne Plaza Frankfurt Congress Hotel zapewnił nam szeroką gamę doznań, których mimo wszystko, wolelibyśmy uniknąć. Swoją niekompetencją i tragicznym podejściem do gości przypomniał nam on o przeżyciach sprzed niespełna roku w hotelu ibis Schiphol Amsterdam Airport, o którym pisaliśmy w swoich mediach społecznościowych.

Oczywiście, swoją kolejną rezerwację na pobyt w Crowne Plaza Frankfurt Congress skasowaliśmy, a noc przed powrotem do kraju spędziliśmy w Holiday Inn Frankfurt Airport.

Dane kontaktowe

Crowne Plaza Frankfurt Congress Hotel, an IHG Hotel
Lyoner Str. 44 -48, 60528 Frankfurt am Main, Niemcy

Galeria

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

×

Polub nas na Facebooku!